opis

skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

Wrzesień 2019

7 września 1931 r. zmarł w Warszawie na zawał serca ks. Ignacy Kłopotowski, znany ówczesnym przede wszystkim jako zaangażowany katolicki wydawca i "dziennikarz", a mieszkańcom Warszawy dodatkowo z działalności dobroczynnej. Nasz dzisiejszy bohater urodził się w 1866 r. we wsi Korzeniówka pod Drohiczynem. W stylu właściwym hagiografiom przypomnijmy, że rodzina przyszłego księdza była nad wyraz patriotyczna i pobożna. Syn państwa Kłopotowskich piął się po poszczególnych szczeblach edukacji, coraz bardziej oddalając się od rodzinnych stron – przeszedł przez gimnazjum w Siedlcach, seminarium w Lublinie, by skończyć na Katolickiej Akademii Duchownej w Petersburgu. Po święceniach włączono go do kleru diecezji lubelskiej, gdzie piastował m.in. funkcję kapelana szpitalnego, wykładowcy w seminarium oraz rektora podominikańskiego kościoła św. Stanisława w Lublinie. W swojej działalności duszpasterskiej skupiał się na tworzeniu instytucji dobroczynnych – podczas działalności na Lubelszczyźnie założył kilka sierocińców, domów starców, szkołę rolniczą, przytułek dla "kobiet upadłych moralnie". W instytucjach tych występował przede wszystkim jako organizator – po tym jak instytucja zaczynała dobrze działać przekazywał ją zgromadzeniu zakonnemu (ze względu na ówczesne regulacje prawne, działającemu zwykle incognito) i brał się za zakładanie kolejnego pożytecznego przybytku. Po rewolucji 1905, korzystając ze złagodzenia cenzury rozpoczął na szeroką skalę działalność wydawniczą skierowaną głównie do ludności najuboższej. Wydawał czasopisma o treści religijno-patriotycznej – gdyby ktoś z P.T. Czytelników miał wątpliwość co do orientacji ideologicznej księdza, to nazwa wydawanego przez niego dziennika, czyli "Polak Katolik" skutecznie te wątpliwości rozwieje (inne tytuły, wydawane w różnych momentach działalności, to np. "Dobra służąca", "Posiew", czasopismo dla dzieci "Anioł Stróż", czy "Głos Kapłański"). Lublin okazał się

Dzisiejsza kartka z kalendarza jest szczególna z dwóch powodów. Pierwszy jest dość prozaiczny, gdyż dotyczy zwykłej arytmetyki i magii liczb. Jest to 222 rocznica, a więc jak łatwo policzyć, cofamy się do roku 1794. Po drugie, dzisiejsze wydarzenie jest finałem kilkutygodniowych zmagań pomiędzy wojskami insurekcji kościuszkowskiej, a połączonymi siłami prusko-rosyjskimi, które usiłowały zdobyć stolicę. W nocy 5/6 września 1794 r. wojska pruskie uznały się za pobite i ruszyły do Wielkopolski, zaś za Pilicę odeszły wspierające je wojska rosyjskie. Warszawa była wolna. Nie można również pominąć okoliczności, że letnie oblężenie Warszawy było największą bitwą całej insurekcji kościuszkowskiej. Liczebność wojsk polskich sięgała około 50 tys. żołnierzy. Na tę liczbę składały się zarówno dobrze wyposażone i wyszkolone oddziały, będące jednak w mniejszości, jak również gorzej przygotowane jednostki mieszczaństwa oraz kosynierów. Po przeciwnej stronie stanęło 30 tys. świetnie wyszkolonych, zawodowych żołnierzy pruskich, wspomaganych przez 13-tysięczny korpus rosyjski. Chociaż oblężenie trwało od 13 lipca, to do walnego starcia doszło pod koniec sierpnia. 26 sierpnia pod nieobecność ks. Józefa Poniatowskiego wojska polskie utraciły tzw. szwedzkie góry, które obecnie można umieścić na pograniczu dzielnic Bielany i Bemowo. Dwa dni później 28 sierpnia doszło nad ranem do walnego szturmu wojsk pruskich na najsłabszy północny fragment umocnień Warszawy. Najcięższe i decydujące walki miały miejsce w Olszynce Powązkowskiej, która nota bene istnieje do dnia dzisiejszego u zbiegu ul. Broniewskiego i Trasy AK. Wojska polskie pod dowództwem Jana Henryka Dąbrowskiego kilkukrotnie były spychane do rzeczki Rudawki. Z uwagi na powagę sytuacji i niebezpieczeństwo załamania się frontu, interweniował osobiście Tadeusz Kościuszko prowadząc do walki

You don't have permission to register