Kartka z kalendarza – 17 czerwca
W drugiej połowie czerwca 1902 r. w prasie warszawskiej pojawił się nekrolog o dość schematycznej treści, wyróżniający się jednak wielkością, co świadczyło o tym, że zmarł nie byle kto i rodzinę było stać na wykupienie odpowiedniej powierzchni w gazecie. "Karol Wedel B. fabrykant i obywatel m. Warszawy, po długich cierpieniach zasnął w Bogu we wtorek, dnia 17-go b. m., przeżywszy lat 89. Pozostali w głębokim smutku: syn, córka, zięć, synowa i wnuki zapraszają krewnych, przyjaciół i znajomych na wyprowadzenie zwłok, odbyć się mające w piątek, dnia 20-go b. m., o godz. 5-ej po południu, z domu przy ul. Szpitalnej Nr. 6 na cmentarz ewangelicko-augsburski. Osobne zaproszenia rozsyłane nie będą." Tak oto rodzina Wedlów informowała o śmierci nestora rodu i twórcy bogactwa rodziny. Sam Karol urodził się w Meklemburgii w 1813, jako syn rządcy jednego z tamtejszych majątków. Nie poszedł jednak w ślady ojca, rozpoczynając naukę jako cukiernik (praktykując w Londynie, Paryżu i Berlinie). W 1845 r. został ściągnięty do Warszawy przez cukiernika Karola Grohnerta. Powodem ściągnięcia już dojrzałego mistrza cukiernictwa, którzy przekroczył już 30. była jego specjalizacja – wyrób czekolady. Ze względu na to, że w ówczesnym Królestwie nie było nikogo, kto profesjonalnie zajmował się wyrobem tego specjału, należało się posiłkować "importem" z zagranicy. Zaimportowany cukiernik przez 6 lat był współpracownikiem Grohnerta, a następnie postanowił założyć własną działalność, koncentrując się na wyrobach czekoladowych. De iure działalność ta nie była "własna", ponieważ formalnie nowo otwarta cukiernia Wedla należała do jego szwagra, Roberta Wisnowskiego, od którego Wedel tylko ją dzierżawił (a potem odkupił). Początkowo zakład