skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

listopad 2019

22 listopada 1905 roku rozpoczął się proces znanego już wówczas artysty, Ksawerego Dunikowskiego. Rzeźbiarz oskarżony był o zabójstwo, które zresztą popełnił. A było to tak: Jak co roku Zachęta organizowała Salon obrazów - uroczystość, na której wiedziało się kto z artystów jest na fali, a kto już raczej demodé. Dunikowski był wówczas kojarzony z moderną, jego obecność na salonie była bardzo wyczekiwana, miał on tam pełnić również funkcję jurora. Ofiarą Dunikowskiego był Wacław Pawliszak, uczeń Jana Matejki, malarz akademicki, którego dzieła, choć na fali w latach 80. i 90 XIX w., były już nieco passé w roku 1905. I właśnie o malarstwo i o salon poszło. Dunikowski i inni jurorzy Salonu nie dopuścili jednego z dzieł Pawliszaka, drugie zaś powiesili tuż obok obrazu malarza, za którym tenże nie przepadał. Ponieważ artyści to dziwni ludzie, spowodowało to burzliwą reakcję pokrzywdzonego, który zaczął do jurorów wysyłać obraźliwe listy, a gdy Dunikowski odpisał Pawliszakowi, że jako od osoby niepoczytalnej, satysfakcji odeń nie żąda, ten zapałał żądzą konfrontacji. Podczas otwarcia salonu do niej nie doszło, albowiem organizatorzy zamknęli Pawliszaka na klucz, niemniej tego samego dnia (19 stycznia 1905 roku) w porze obiadowej, gdy Dunikowski jadł obiad z kuratorem wystawy, do restauracji wparował Pawliszak i zamachnął się na rzeźbiarza. Ten odruchowo wyjął pistolet i położył oponenta trupem. Proces Dunikowskiego zapowiadał się na wielkie wydarzenie - w końcu mieliśmy do czynienia z celebrytą. W Imperium Rosyjskim za takie przestępstwo groziło pozbawienie praw obywatelskich, 4 do 12 lat ciężkich robót lub zsyłka. Dunikowski kary jednak uniknął. Po pierwsze był on

You don't have permission to register