Kartka z kalendarza – 13 kwietnia
Wokół tego wydarzenia narosło wiele mitów, legend i półprawd, tak, że dziś nawet ekspertom trudno jest odróżnić prawdę od fikcji. 13 kwietnia 1967 roku w Warszawie dwa koncerty zagrali The Rolling Stones. Warszawa już wcześniej miała okazję posłuchać zachodnich gwiazd, koncerty w Sali Kongresowej dawali Paul Anka, The Hollies, Gerry and the Pacemakers czy The Animals, których dziennikarze Trójki i Rozgłośni Harcerskiej wzięli nawet na prywatkę na Saską Kępę. Ale nigdy jeszcze Warszawa nie miała okazji gościć TAKIEJ gwiazdy zza żelaznej kurtyny. Pagart (taka agencja zajmująca się organizowaniem koncertów) podpisał kontrakt na dwa występy, oba jednego dnia, jeden o 16:45 a drugi po 20. Koncerty były częścią trasy The Rolling Stones European Tour, a w trakcie każdego, poprzedzonego występem naszych swojskich Czerwono-Czarnych, zespół zagrał całe 6 piosenek: "Paint It Black", "19th Nervous Breakdown", "Lady Jane", "Mother's Little Helper", "Ruby Tuesday" oraz, rzecz jasna, "I Can't Get No Satisfaction". Występy rejestrowała Polska Kronika Filmowa, na każdym było nieco ponad 3000 widzów. Skąd w ogóle pomysł na występ Stonesów? Otóż nie wyprosiła go ani wnuczka Gomułki, ani córki ministra kultury Lucjana Motyki, ani nawet sprowadzający pomniejsze gwiazdki redaktorzy Rozgłośni Harcerskiej. Sami muzycy chcieli zagrać koncert za żelazną kurtyną z przyczyn wizerunkowych, byliby tu pierwsi i do tego liczyli na to, że nasprzedają tutaj mnóstwo płyt. No i owszem, byli pierwsi, ale z płytami nie wyszło, głównie dlatego, że realia ekonomiczne były jakie były. No i ta Polska wyszła trochę przypadkiem, głównie z powodu tego, że negocjacje z odpowiednimi czynnikami w ZSRR zostały dość szybko zerwane. Koncerty były