Zwiedzaj z SKPT – Szczebrzeszyn
Dziś w ramach galerii #zwiedzajzskpt zabieramy Państwa do miasta, gdzie chrząszcz brzmi w trzcinie: do Szczebrzeszyna Wiele osób zatrzymuje się tu tylko po to, żeby zrobić sobie fotkę ze słynnym pomnikiem chrząszcza na rynku, po czym ucieka dalej. A szkoda, bo Szczebrzeszyn ma naprawdę wiele do zaoferowania.Zresztą wspomniany pomnik na szczebrzeszyńskim rynku nie jest jedynym upamiętnieniem chrząszcza Brzechwy. Mniej znany, a pierwszy i prawidłowo usytuowany w trzcinie, wykonany z pnia lipowego, stoi około 500 metrów od rynku, u podnóża Góry Zamkowej.Po drugiej stronie ulicy i rzeki Wieprz znajduje się XIX-wieczny młyn wybudowany z inicjatywy hrabiego Maurycego Zamoyskiego. W okresie międzywojennym był największym młynem w województwie lubelskim pod względem przemiału zboża, a nocą dostarczał energię elektryczną do oświetlania szczebrzeszyńskich ulic.Najstarszym zabytkiem Szczebrzeszyna jest dawna cerkiew unicka. Budynek pochodzi z 1560 roku, a został wybudowany na fundamentach wcześniejszej romańskiej świątyni. Po ustanowieniu unii brzeskiej (1596) cerkiew przejęli unici. Obecnie jest filią parafii prawosławnej św. Jerzego w Biłgoraju.We wnętrzu od 2010 roku można podziwiać fragmenty malowideł z XVI i XVII wieku, które przez wiele lat znajdowały się pod grubą warstwą tynku.Miasto zamieszkiwała też spora społeczność żydowska. Przed wojną stanowili połowę 8-tysięcznego Szczebrzeszyna. Pamiątką po nich jest odbudowana w latach 50-tych XVII-wieczna synagoga.Kolejną pozostałością po szczebrzeszyńskich Żydach jest cmentarz. Najstarsza zachowana macewa pochodzi z 1545 roku.W Szczebrzeszynie warto też zwiedzić przyklasztorny kościół św. Katarzyny z XVII wieku. Obok niego, w widocznych na zdjęciu, jasnoróżowych budynkach poklasztornych mieści się dzisiaj szpital.Nie wyjechalibyśmy ze Szczebrzeszyna z czystym sumieniem bez pokazania kościoła farnego. Kościół pw. Św. Mikołaja z
Kartka z kalendarza – 11 września
Warszawa obchodzi dziś rocznicę powstania teatru powszechnego w Warszawie, co de facto oznacza 250 lat istnienia Teatru Narodowego. Z tego też powodu, przygotowana została specjalna, jubileuszowa premiera (ponownie, po tylu latach) spektaklu "Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale". Nieco później, "zaledwie" 186 lat temu, w 1829 roku, w związku z sukcesami teatru powszechnego w Warszawie, cudem znajdującego środki na utrzymanie, powołana została nowa scena - Teatr Rozmaitości. Rozmaitości zawsze były miejscem dla eksperymentów, spektakli nieco bardziej alternatywnych, niż te w głównym nurcie, ale również stanowiła idealne miejsce dla przedsięwzięć bardziej kameralnych niż te wystawiane na scenie Teatru Narodowego. Polityczny klimat Warszawy niewątpliwie miał wpływ na decyzje związane z repertuarem teatru. Klęska powstania listopadowego, zamknęła niektóre drogi zarówno dyrektorom, jak i reżyserom teatru. Związane było to z faktem, iż Teatr Rozmaitości niemal do końca swojej działalności funkcjonował jako teatr rządowy, wchodząc w skład Warszawskich Teatrów Rządowych. Właśnie, do końca działalności. A przecież funkcjonuje w Warszawie w tym momencie teatr, co prawda nazywa się TR, ale skrót ten pochodzi od nazwy Teatr Rozmaitości. To w końcu o scenę dla tego teatru toczy się batalia przy okazji tworzenia projektu gmachu Muzeum Sztuki Nowoczesnej na placu Defilad. Wątpliwości rozwiewa fakt, że pierwsze Rozmaitości zostały zamknięte w 1919 roku, drugie zaś powołano w latach siedemdziesiątych. Od tego czasu, z sukcesami funkcjonuje na warszawskim rynku, jako scena jeszcze bardziej alternatywna względem współczesnych repertuarowych teatrów, wystawiając spektakle Krzysztofa Warlikowskiego, Krystiana Lupy, Jana Klaty i obecnego dyrektora artystycznego Grzegorza Jarzyny. Na ilustracji afisz Teatru Rozmaitości z 1854 roku, za polona.pl