skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

listopad 2020

21 listopada 1945 r. wszedł w życie tzw. „dekret warszawski” albo „dekret Bieruta”, przepis, który doprowadził do niesamowitego bałaganu prawnego, którego skutki Warszawa będzie odczuwać jeszcze długo. A o co w tym wszystkim chodziło? Musimy cofnąć się do początku 1945 r. Agonia miasta stała się okazją do jego urbanistycznego uporządkowania − wyznaczenia szerokich ulic i skwerów oraz budowy nowych osiedli, z której zdawali sobie sprawę architekci i planiści. Jednakże Warszawa posiadała przed wojną bardzo mało własnych gruntów. Jak regulować sprawy z właścicielami, z których spora grupa nie przeżyła wojny? Prowadzenie zwykłych postępowań sądowych czy administracyjnych zatrzymałoby odbudowę na wiele lat. Rozwiązanie przyniósł Dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy z dn. 26 października 1945 r. opublikowany 21 listopada 1945 r., a ochrzczony później mianem dekretu warszawskiego. Zgodnie z jego zapisem właścicielem wszystkich gruntów w przedwojennych granicach Warszawy stała się gmina m. st. Warszawa. Jednocześnie dekret nie nacjonalizował budynków. Doszło do kuriozalnej sytuacji gdzie właścicielem gruntu i budynek, na którym on stoi stały się dwie zupełnie różne osoby. Dotychczasowym właścicielom oraz ich następcom prawnym pozostawiono możliwość ubiegania się o ustanowienie użytkowania wieczystego za „symboliczną opłatą”. Warto nadmienić, iż podobne rozwiązania stosowano również w innych krajach, celem przyśpieszenia odbudowy. Planiści zyskali niczym nieograniczoną możliwość budowy nowych osiedli jak np. Muranowa, czy wyznaczania nowych arterii nie patrząc na przedwojenną zabudowę. Ale jest też druga strona medalu. W okresie PRL-u nikt nie przejmował się zbyt mocno kwestią uregulowania kwestii wieczystoksięgowych, zaś postępowania administracyjne w kwestii uzyskania użytkowania wieczystego trwały w nieskończoność. Brak poszanowania

You don't have permission to register