skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

maj 2021

"Dobranoc! Do widzenia! Cześć! Giniemy!" - to ostatnie zarejestrowane przez "czarną skrzynkę" słowa załogi samolotu Ił 62-M SP-LBG "Tadeusz Kościuszko", które padły o godzinie 11:13 w dniu 9 maja 1987 roku. Katastrofa samolotu, która zdarzyła się w tym momencie do dziś pozostaje największą katastrofą w dziejach polskiego lotnictwa, pochłonąwszy w sumie 183 osoby (11 członków załogi i 172 pasażerów). Lot LO5055 miał być rutynowym transatlantyckim przelotem na trasie Warszawa - Nowy Jork. Samoloty Ił 62M, po dokonanych w następstwie katastrofy na Okęciu w roku 1980 poprawkach w ich mechanizmach, były uważane za względnie bezpieczne. Ich producenci obiecali usprawnienie mechanizmów, które zawiodły podczas ostatnich chwil lotu "Kopernika", który rozbił się z m.in. Anną Jantar na pokładzie siedem lat wcześniej. W niecałe 30 minut po starcie z Warszawy załoga samolotu, przelatując nad Grudziądzem, zauważyła sygnalizację dehermetyzacji kadłuba, pożar w luku bagażowym oraz utratę mocy dwóch silników. Samolot zwiększał wtedy pułap z ok. 5000 do 6000 m zwiększając ciąg. Dowódca statku, kpt. Zygmunt Pawlaczyk, podjął natychmiastową decyzję o powrocie do Warszawy i lądowaniu awaryjnym. Samolot zawrócił i rozpoczął zrzucanie paliwa, nie mógł bowiem lądować z pełnymi bakami. Z uwagi na zniszczenia wywołane pożarem i eksplozją, sterowanie samolotem było utrudnione, nie działał ster wysokości, a dwa z czterech silników nie pozwalały utrzymać pułapu. Dlatego załoga przez moment planowała awaryjnie lądować w Modlinie. Z powodu jednak lepszego przygotowania Okęcia do awaryjnych sytuacji, jak również chęci spalenia jak największej ilości paliwa, kapitan podjął decyzję o lądowaniu na Okęciu. Podczas ostatnich kilku minut, kiedy załoga przygotowywała samolot do zejścia do lądowania (odbywało

You don't have permission to register