Kartka z kalendarza – 17 lutego
Kilkukrotnie zdarzało nam się na tych łamach opisywać akcje likwidacyjne polskiego podziemia w czasie II wojny światowej. Jeśli jednak myślą Państwo, że za chwilę opiszemy kolejną z nich, zapewne już tysiąc razy opowiedzianą na innych popularnych fanpejdżach, prosimy nie regulować odbiorników. 17 lutego 1865 roku na stokach Cytadeli odbyła się egzekucja Emanuela Szafarczyka. Ciężko w to uwierzyć, ale w czasie powstania styczniowego był to jeden z najbardziej poszukiwanych ludzi w Królestwie Polskim, choć jego nazwiska próżno szukać w podręcznikach. I ma on pośredni związek ze skrytobójczymi bądź jawnymi egzekucjami w czasie ostatniej wojny. Podczas powstania styczniowego w strukturach Policji Narodowej istniała komórka o nazwie V Oddział Żandarmerii lub Straż Przyboczna, z wydzielonym oddziałem, mającym egzekwować wyroki śmierci na tych, którzy w rozmaity sposób przyczyniali się do dekonspiracji powstańców czy działali na szkodę Rządu Narodowego. Oddział ten, z racji preferowanej broni do wykonywania zabójstw, nazywano "sztyletnikami", a jego członkami byli głównie ludzie z niższych warstw społecznych, dowodzeni przez naszego dzisiejszego bohatera, czeladnika ślusarskiego rodem ze Śląska. Zamachy sztyletników, w przeciwieństwie do zamachów sprzed wybuchu powstania, miały charakter defensywno-odwetowy, a nie zaczepny. Ofiarami V Oddziału byli Rosjanie, tacy jak Aleksandr Mirza-Tuhan Baranowski - oficer policji, naczelnik kancelarii tajnej warszawskiego oberpolicjmajstra - Pawieł Felkner czy Wasilij von Rotkirch, jeden z głównych macherów stanu wojennego, obowiązującego w Królestwie od 1861 roku, ale również Polacy (najważniejszym z nich wydaje się być Aleksander Miniszewski, redaktor "Dziennika Polskiego", który w swoich artykułach otwarcie szydził z powstania). Ponieważ egzekucje były nad wyraz skuteczne (na 47 udokumentowanych śmiercią ofiary zakończyło się 24, a 22