Kartka z kalendarza – 8 grudnia
Obecnie trudno sobie to wyobrazić, ale jeszcze 110 lat temu osoba nieprzyznająca się do żadnego wyznania religijnego mogła czuć się niemalże wyrzutkiem społecznym. Po narodzinach należało mieć religijną metrykę urodzenia, nie można było zawierać związków małżeńskich innych niż sankcjonowane przez którąś z uznawanych konfesji (dlatego na przykład wielu komunistów musiało brać ślub w kościele ewangelicko-reformowanym), każdą inwestycję trzeba było poświęcić albo dopełnić nad nią innych obrzędów, zajęcia z religii w szkołach państwowych i prywatnych były obowiązkowe. W roku 1907, w związku z tym, że od średniowiecza świat poszedł już odrobinę naprzód, a i w życiu społeczno-politycznym przez kilka poprzedzających tę datę dekad nastąpiło wiele zmian, raczej w odwrotnym niż konserwatywny kierunku, również na ziemiach zaboru rosyjskiego, a konkretnie w Warszawie, do życia powołano Stowarzyszenie Wolnomyślicieli Polskich, założone przez wyrosłych z tradycji pozytywizmu polskiego działaczy takich jak Aleksander Świętochowski czy Ludwik Krzywicki. Stowarzyszenie wzorowało się na działających już na emigracji organizacjach takich jak Polska Liga Myśli Wolnej. Rzecz jasna carscy urzędnicy nawet po rewolucji 1905 roku nie byli na tyle liberalni żeby dopuścić taki dżender i rozpustę, więc w 1909 Stowarzyszenie zostało zdelegalizowane, aby odrodzić się dopiero w roku 1920. Jego głównym animatorem był lingwista, filozof i kandydat na prezydenta RP, Jan Niecisław Baudouin de Courtenay. Głównymi celami reaktywowanej organizacji było oddzielenie państwa od związków wyznaniowych i sekularyzacja życia publicznego. Z takimi postulatami organizacja miała poparcie przede wszystkim kręgów liberalnych i lewicujących, niektórzy jej działacze otwarcie komunizowali, za co trafiali do kozy, a stowarzyszenie było regularnie szykanowane, włącznie z jego delegalizacją w roku 1929.