Kartka z kalendarza – 11 grudnia
11 grudnia 1817 r. zmarła w Paryżu, po krótkim, lecz intensywnym życiu Maria, hrabina d'Ornano, potomnym znana bardziej jako Maria Walewska. Jej pociąg do romansów dał o sobie znać już w wieku 20 lat, kiedy to, jeszcze jako Maria Łączyńska wydana została za szambelana Anastazego Walewskiego. Początkowo zapewne ślub nie wzbudził większych kontrowersji – co prawda pan młody był od panny młodej ponad dwa razy starszy, co z pewnością mogło wzbudzić zdziwienie (i plotki), ale poza tym wszystko wydawało się być w porządku. Problem pojawił się po narodzinach pierwszego potomka, kiedy zainteresowani obliczyli, że szambelanowi Anastazemu sześć miesięcy po ślubie urodził się bardzo dorodny wcześniak. Stało się więc jasne, że rodzice Marii chcieli zatuszować plamę na honorze rodziny, wydając córkę, która zaszła w ciążę jako panna, przy okazji zapewniając towarzyszkę starości sędziwemu sąsiadowi, który zresztą do tego stopnia nie przejmował się miłostkami młodej żony, że syna uznał. Ten mały skandal towarzyski wśród podłowickiej szlachty był jednak preludium do czegoś większego. Kilka lat później, w styczniu 1807 roku Maria na jednym z balów spotkała cesarza Napoleona. I tutaj właśnie pojawia się warszawski wątek naszej opowieści. Spotkanie to obyło sie najprawdopodobniej w Warszawie, choć nikt nie jest w stanie powiedzieć gdzie dokładnie – jedni wspominają o Zamku Królewskim, inni o warszawskiej rezydencji cesarza, czyli pałacu Teppera na Miodowej (obecnie na jego miejscu majestatycznie wznosi się barierka chroniąca przechodniów przed spadnięciem na Trasę WZ). Nie wchodząc w szczegóły (o których długo by mówić, jako że znajomość ta obrosła licznymi legendami) wystarczy powiedzieć, że spotkanie to