Kartka z kalendarza – 30 grudnia
Chociaż talerz będący ilustracją dzisiejszego wydarzenia nastraja orientalnie, ze względu na zdobienia oraz arabskie pismo, to jednak prosimy nie dać się zwieść. Jak co dzień piszemy o Warszawie. A wydarzenie też dziś szczególne, bo data jego jest w źródłach niepewna. Jedne wskazują, iż 30 grudnia 1768 r. ruszyła w Warszawie, a bardziej na jej przedmieściach, w pałacyku Belweder Królewska Manufaktura Porcelany i Fajansu. Inne przesuwają datę inauguracji produkcji dopiero na rok 1770. Prowadził ją Bawarczyk baron Franciszek Schütter, który obiecywał młodemu Stanisławowi Augustowi, iż pomimo braku odpowiedniej glinki, wyprodukuje porcelanę mogącą konkurować z miśnieńską. Złośliwi twierdzili, że o wyborze barona bardziej zaważyły nie jego obietnice, czy umiejętności, lecz wdzięk baronowej. Tak czy inaczej porcelany w Warszawie nie udało się wyprodukować. Powstawały natomiast rokokowe fajanse, które pomimo swojej nie najwyższej jakości, zdobyły sobie na rynku pewną markę. Sygnowane były literami „B”, „V” lub po prostu „Varsovie”. Za największe osiągnięcie manufaktury uznawany jest Serwis Sułtański. Został on ofiarowanego w 1777 r. przez króla Stanisława Augusta sułtanowi tureckiemu Abdul Hamidowi I. Mówi o tym napis okalający środek talerza: „Te prezenta i dary posyła Padyszachowi rodu Osmana Król Lechów ażeby najzupełniejszą miłość i szczerą życzliwość okazać. W stolicy Warszawie”. Cześć tej zastawy można podziwiać w Stambule, a trzy talerze znajdują się w zbiorach Zamku Królewskiego w Warszawie. Los manufaktury przypieczętowały zasady rynku, gdyż zakład przynosił same straty. Został zamknięty w 1780 r., a część wyposażenia została zakupiona przez właścicieli Bielina. Obecnie belwederskie fajanse należą do bezcennych zabytków czasów stanisławowskich. Talerz z Serwisu Sułtańskiego za zamek-krolewski.pl.
Kartka z kalendarza – 31 grudnia
Za jego sprawą Warszawa zawrzała. Jednak było to dalekie od jego intencji. Mowa tu o burzy, którą wywołało zdjęcie z afiszy inscenizacji „Dziadów” Adama Mickiewicza. Sztuka ta, chwalona za scenografię i kreację głównego bohatera, w którego wcielił się Gustaw Holoubek, została uznana za antyrosyjską i antyradziecką, przez co w 1968 roku po kilkunastu spektaklach pożegnała się z deskami Teatru Narodowego, rozpoczynając serię demonstracji i protestów z udziałem studentów. Wspominamy dzisiaj reżysera pamiętnej inscenizacji, Kazimierza Dejmka, reżysera i aktora teatralnego czeskiego pochodzenia, dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie, który zmarł dokładnie trzynaście lat temu, 31 grudnia 2002 roku. Był związany z wieloma teatrami w Polsce i za granicą, gdzie przebywał niedługo po wydarzeniach z 1968 roku. Współpracował nie tylko z Teatrem Narodowym w Warszawie, ale również z Teatrem Nowym i Wielkim w Łodzi, Dramatycznym i Polskim w Warszawie. Zajmował się wystawianiem klasyki polskiego dramatu. Oprócz tekstów autorów znanych z kanonu, Dejmek sięgał również po utwory staropolskie, miedzy innymi po „Historyję o chwalebnym zmartwychwstaniu pańskim” Mikołaja z Wilkowiecka, XVI-wieczne misterium pasyjne, będące jednym z największych zabytków polskiego piśmiennictwa. W jego reżyserii misterium trafiło na sceny w Łodzi i w Warszawie. W odnawiającej się Polsce, Kazimierz Dejmek nie ograniczył się do pracy w teatrze. Przez trzy lata pełnił funkcję Ministra kultury i sztuki w rządzie Waldemara Pawlaka. W tym samym czasie był posłem na sejm II kadencji, z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. Kandydował z okręgu warszawskiego. Na ilustracji popiersie Dejmka w Teatrze Polskim w Warszawie, za Wiki Commons.