skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

październik 2021

Jakiś rok temu z hakiem pisaliśmy o akcji "Wieniec" czyli o wysadzeniu przez AK torów kolejowych na liniach promieniście wychodzących z Warszawy. A teraz napiszemy o czymś, co stało się potem. Aby odwrócić podejrzenia od siebie, AKowcy w miejscach zamachów zostawili ślady mające świadczyć o tym, że za zamachami stoją komunistyczni partyzanci (np radziecką broń). No i Niemcy dali się nabrać w tym sensie, że aresztowanych członków socjalistycznego i komunistycznego podziemia, zamkniętych w tym czasie na Pawiaku, stracili w nocy z 15 na 16 października. Wtedy to organizująca się już od jakiegoś czasu w stolicy Gwardia Ludowa PPR zaplanowała odwet. Plan zakładał jednoczesny atak na trzy kawiarnie "Nur fuer Deutsche" - Cafe Otto w Al. Jerozolimskich 26, "Mitropę" w budynku Dworca Głównego i właśnie Cafe Club, którego dotyczy niniejszy wpis. Cafe Club mieścił się w tej kamienicy Istomina, która dziś już nie stoi, a w jej miejscu stoi empik "koło palmy". Plan bojowców zakładał wrzucenie we wszystkie trzy miejsca wiązek granatów (siły PPRowców były tak skąpe, że każdego zamachu dokonywała trójka bojowców, i na żaden ambitniejszy plan nie było ani ludzi ani sprzętu). Podczas przygotowań nastąpiła jeszcze zmiana, bo zamiast Cafe Otto zaatakowano redakcję "Nowego Kuriera Warszawskiego". Zamachu dokonała trójka: Roman Bogucki "Roman", Tadeusz Findziński "Olek" i Jerzy Duracz "Jurek" - ten ostatni to syn adwokata Teodora, co ma ulicę na Bielanach. W zamachu nikt nie zginął po obu stronach, kilkunastu Niemców zostało rannych. Powiodły się również dwie pozostałe akcje. Ciekawym epilogiem zamachu było to, że Niemcy obłożyli Warszawę kontrybucją w wysokości miliona złotych. Kontrybucja ta

You don't have permission to register