Kartka z kalendarza – 19 grudnia
Do momentu kiedy w Forcie Okęcie rozbił się IŁ-62 "Mikołaj Kopernik", najbardziej znaną i taką, która pochłonęła najwięcej ofiar katastrofą lotniczą w naszym mieście było rozbicie się samolotu Vickers Viscount na lotnisku Okęcie 19 grudnia 1962 roku. W wyniku katastrofy zginęli wszyscy członkowie załogi i pasażerowie, w liczbie 33. A sam przebieg i przyczyny katastrofy są jakby znajome. LOT zamówił w Wielkiej Brytanii trzy maszyny Vickers Viscount do obsługi nowych tras do Amsterdamu, Kairu i Rzymu. Były to pierwsze zachodnie samoloty, którymi dysponował nasz przewoźnik; wcześniej na dłuższe dystanse latały radzieckie Iły 14 i Iły 18 oraz samoloty Li-2. Niestety jak się później okazało, w wyniku bałaganu, zaniedbań i braku doświadczenia obsługi, maszyny te okazały się najbardziej pechowym zakupem w historii naszego lotnictwa cywilnego. Pierwszy Vickers rozbił się właśnie 52 lata temu podczas podchodzenia do lądowania na Okęciu przy powrocie rejsu z Brukseli. Ponieważ była ujemna temperatura i niski (250 m) pułap chmur, piloci wykonali jedno nieudane podejście, a potem odeszli na drugi krąg, podczas którego samolot zszedł za nisko i kilometr przed progiem runął na ziemię. Przyczyną wypadku było wiele zaniedbań i ludzkich błędów. Wymieńmy je pokrótce: Po pierwsze - nasze lotnisko nie miało używanego już wtedy systemu ILS. To znaczy miało, ale nie używało, bo zabrakło dewiz na dokupienie osprzętu. Dokładnie rzecz biorąc jakichś kabli. Po drugie - nawet jeśli samolot lądował z użyciem radiolatarni (takich jakie są na jednym takim lotnisku w zachodniej Rosji), to wypadałoby żeby wszystkie działały. Niestety, na trzy dwie były zepsute. Po trzecie - piloci byli najbardziej doświadczonymi pilotami