Kartka z kalendarza – 24 marca
24 marca 1844 roku zmarł w rodzinnej Kopenhadze Bertel Thorvaldsen, jeden z najwybitniejszych rzeźbiarzy epoki klasycyzmu i być może najsłynniejszy artysta, którego dzieła zdobią przestrzeń Warszawy. Napisaliśmy o 'rodzinnej' Kopenhadze, choć sprawa jest bardziej skomplikowana. Był synem Islandczyka, Gottskálka Þorvaldssona, snycerza pracującego w tamtejszej stoczni, i jutlandzkiej chłopki. Zgodnie z islandzkim zwyczajem powinien się więc nazywać Bertelem Gottskálkssonem, jednak duńscy urzędnicy zarejestrowali go, rzecz jasna, zgodnie z prawem kraju urodzenia. Niemniej Islandczycy i tak uważają rzeźbiarza za swojego rodaka. Karierę artystyczną jednak zawdzięcza matce - ojciec wolał, by przejął po nim warsztat i zajął uczciwym rzemiosłem. Zapisała go do Akademii Sztuk Pięknych. Tam odkryto jego talent i wysłano na stypendium do Włoch. W Rzymie ciężko pracuje na swoją pozycję, zaczynając od pomagania innym artystom i kopiowania dzieł antycznych. W końcu jednak zdobywa uznanie, w tym samego Antonia Canovy, a jego kariera nabiera rozpędu. Staje się jednym z najmodniejszych artystów Europy, a zamówienia składają nawet monarchowie. W Warszawie Thorvaldsen przebywa w roku 1820. Negocjuje umowę na pomnik Józefa Poniatowskiego (i bierze udział w sporach dotyczących jego formy) oraz odbiera zamówienie na pomnik Mikołaja Kopernika. A ponieważ jest zapracowany, a i urażony ingerencjami w jego artystyczną wizję, na pomniki trzeba czekać do 1828 roku. Wtedy też przygotowuje projekt pomnika Stanisława Małachowskiego, znajdującego się dziś w archikatedrze. Nie były to jednak jego pierwsze warszawskie zlecenia. Już w 1812 roku zamówiono u niego kariatydy do pomnika Napoleona, który miał stanąć w Sali Senatorskiej Zamku Królewskiego. Rzeźbiarz wykonał modele w roku 1813 - i było już, oczywiście, za późno. Artysta