Kartka z kalendarza – 23 września
23 września 1659 roku w Warszawie zmarł Bogusław Leszczyński herbu Wieniawa, jedna z ciekawszych postaci czasów Wazów, a dziad po mieczu króla polskiego i księcia Lotaryngii Stanisława Leszczyńskiego. Jenak Bogusław zasłużył sobie na miejscu w naszym cyklu nie tylko przez słynnego potomka, ale nade wszystko dzięki własnej karierze oraz działaniom, po których zostały w Warszawie namacalne ślady. Urodził się Bogusław w Wiślicy ok. roku 1612 jako trzecie dziecko Rafała Leszczyńskiego, tzw. "papieża kalwinów w Polsce", protektora wspólnoty Braci Czeskich w Wielkopolsce. W tym też wyznaniu zostały ochrzczone wszystkie jego dzieci. Rafał Leszczyński jako osoba o bardzo szerokim wykształceniu (pobierająca m.in. nauki u samego Galileusza) zadbał o wszechstronne wykształcenie swych synów, z których najzdolniejszym okazał się właśnie Bogusław. Jako magnacki syn swoja karierę polityczną rozpoczynał od sejmików oraz uczestnictwa w obradach Sejmu w Warszawie. Dzięki zapisom w testamencie ojca został panem na Lesznie, uzyskując bazę materialną pod przyszłą karierę. Zapewne w 1642 r. Bogusław przeszedł z protestantyzmu na katolicyzm. Wydaje się, iż jego decyzja była podyktowana zimnym rozrachunkiem i korzyściami w postaci łatwiejszego dostępu do stanowisk państwowych. Warto jednak zaznaczyć, iż do końca życia nie zapomniał o wspólnocie protestanckiej, z której się wywodził i w liście do seniorów Jednoty Braci Czeskich pisał, że choć nie może być ich owcą, to będzie chociaż psem pasterskim chroniącym ich owce. Lata 40. XVII to szybka kariera Bogusława, który wyrasta na jednego z przywódców szlachty wielkopolskiej oraz stronnika dworu. Do największych zaszczytów doszedł w czasie panowania Jana II Kazimierza, uzyskując urząd podskarbiego wielkiego koronnego w 1650 roku oraz
Kartka z kalendarza – 22 września
Dzień zaczął nam się deszczem i przykrą niespodzianką w postaci specyficznie pojmowanego "koleżeństwa zawodowego", zatem musieliśmy zmienić temat i zamiast o rzezimieszku, napiszemy o inwestycjach drogowych. 22 września 2000 roku z krajobrazu Warszawy zniknął most. "Jak to?" - spytacie, skoro akurat na nadmiar mostów nasze miasto nie narzekało nigdy. A tak to, że tego dnia zamknięto dla ruchu Most Syreny. Został on postawiony przez warszawskie jednostki kolejowe i drogowe LWP na czas remontu Mostu Poniatowskiego, przewidzianego na lata 1985-86 u wylotu ulicy Tamka, łącząc ją z Wybrzeżem Szczecińskim. I - jak wiele konstrukcji tymczasowych - pozostał na miejscu aż do wymienionej na początku daty. Bo najpierw remont "poniatoszczaka" ślimaczył się do końca lat 80., potem trzeba było wyremontować Most Śląsko-Dąbrowski, aż wreszcie władze miasta doszły do wniosku, że most się sprawdza i należy go zostawić aż do wybudowania nowej przeprawy. Co też się stało w roku 2000 (Most Świętokrzyski). Technicznie rzecz biorąc, były to dwa równoległe mosty saperskie, składane,każdy o szerokości 6 m i najdłuższym przęśle o długości 28 m, oparte na 14 podporach (dwie z nich do tej pory widoczne są po praskiej stronie przeprawy). Po demontażu mostu jego elementy wykorzystywano podczas remontów ulic w Warszawie (np. estakad na Trasie Toruńskiej oraz wiaduktu w Alei Krakowskiej) a obecnie służy mieszkańcom miejscowości Kozłów Szlachecki do przeprawiania się przez Bzurę. A Most Świętokrzyski, w przeciwieństwie do jego poprzednika, popularny nie jest i z uwagi na wiele inwestycji wokół niego (tunel, metro, CNK) często dojazd do niego jest utrudniony, więc mało kto z niego korzysta. Ale w
Kartka z kalendarza – 21 września
Najczęściej i najchętniej stawia się w Polsce (choć zapewne nie tylko) pomniki przegranym wodzom i innym bohaterom narodowych mitów. Wprawdzie czasem na cokół zasłuży i twórca, choć i jemu będzie łatwiej, gdy zginie w boju. 24 września 1979 roku odsłonięty został pomnik architekta Józefa Szanajcy. Stanął przy ulicy jego imienia na Pradze. Tablica głosi: "Józef Szanajca, architekt, ur. 1902 - poległ pod Płazowem 24.IX.1939. Przyjaciela rzeźbił Bohdan Lachert." Szanajca, jeden z najwybitniejszych architektów polskiego modernizmu, zginął niedaleko Tomaszowa Lubelskiego. Wykonywał patrol. Patrol zmotoryzowany, gdyż siedział za kierownicą swojego własnego auta, sportowej Tatry, zajętej przez armię podczas mobilizacji. Informacja o jego śmierci dotarła do jego przyjaciela i wspólnika Bohdana Lacherta po dwóch latach. Ten, szukając pocieszenia w mrokach niemieckiej okupacji, podjął prace nad rzeźbiarskim portretem Szanajcy. Popiersie było gotowe w 1944 roku. Do wystawienia pomnika doprowadził Lachert w czterdziestą rocznicę śmierci Szanajcy, samemu będąc właściwie już klasykiem polskiej architektury. Lokalizacja nie jest jednak szczęśliwa - pomnik stoi na uboczu i trudno nań natrafić przypadkowo; sama okolica też nie należy do prestiżowych. W dodatku w 1996 roku popiersie skradziono. Na szczęście gipsowy oryginał znajduje się w zbiorach SARP (można go zobaczyć w Pałacyku Zamoyskich przy Foksal), więc w 2000 r. wykonano powtórny odlew i ustawiono go na właściwym miejscu. Nie trzeba chyba dodawać, że odlew wykonano w pracowni Braci Łopieńskich. Ilustracja: warszawa.wikia.com
Kartka z kalendarza – 19 września
Jak widać po wpisach z ostatniego tygodnia, zdecydowanie więcej polubień i repostów mają wpisy dotyczące zniszczenia i destrukcji niż budowania i rozwoju miasta, no ale my będziemy tutaj - przynajmniej niektórzy - propagować raczej optymistyczną wersję historii Warszawy. Dlatego dziś nie przeczytacie kolejnej kartki z kampanii wrześniowej czy też Powstania, za to w ramach galerii postaci charakterystycznych ale doskonale znanych obchodzący dziś 71., okrągłe urodziny, Pan Witek - Gość z Atlantydy. Ostatnio, mam wrażenie, nieco podupadł i wygląda trochę jak menel - zgubił zęby i sprawia wrażenie, że jest na cyku, dawno nie było go również na "Patelni", gdzie wykonywał swoje utwory przez trzeszczący wzmacniacz, ale tak naprawdę to ciekawy koleś jest. Pochodzi spod Tarczyna ze wsi Prace Małe, gdzie urodził się 18 września 1943 roku i gdzie jest klub Grom Prace Małe, na mecz którego chciałem kiedyś nawet pojechać rowerem. Od lat 70. gra muzykę, występował w telewizji (ja go znam z występu w MdM, ale podobno pojawiał się też w Lalamido), na koncertach robił za support np. w Jarocinie albo na Przystanku Woodstock. Nazywa się Witold Szymański. Z zawodu jest ogrodnikiem. Chciał też kilka razy kandydować na prezydenta, ale niestety nie zebrał podpisów. W momencie robienia zdjęcia, a było to 24 marca 2013, śpiewał o tym, że "mój koń nie mieści mi się w dłoń". Poza tym przekazuje również treści w rodzaju "Naucz się wreszcie kochanie, że bez wina mi nigdy nie stanie". Jak napisał ktoś, kto go zna: "Facet jest specyficzny, ale czy używa alkoholu, to nigdy nie widziałem, a wielokrotnie
Kartka z kalendarza – 18 września
To, że wysokość bezwzględną mierzymy w metrach nad poziomem morza, jest rzeczą raczej oczywistą. Tyle, że w Warszawie morza nie ma, a przydałby się do pomiarów wszelkiego rodzaju jakiś inny, bliższy punkt odniesienia. Poziom Wisły byłby dobry, ale niestety rzeka raz jest płytsza, a raz głębsza, o czym informują nas wodowskazy oraz komunikat w radiowej Jedynce nadawany o 11:56. Stąd już w XIX w. wyznaczono standardowy punkt, wg którego dokonuje się w Warszawie pomiarów wysokości. Jest to poziom "0" Wisły, po raz pierwszy komisyjnie oznaczony dnia 18 września 1865 roku (inne źródła, w tym popularne na "w", podają czasem 13 września) na jednym z filarów Mostu Kierbedzia. Następnie wyznaczono sześć punktów, tworzących podstawową sieć układu odniesień wszelkich pomiarów, określając tym samym ich wysokość względem zera Wisły i tym samym mieliśmy w mieście nowoczesną sieć triangulacyjną. Fun fact; wyznaczone przez punkty trójkąty zbiegały się w miejscu krzyża na kopule kościoła Św. Trójcy przy pl. Małachowskiego, który stał się centralnym punktem układu triangulacyjnego. Wracając do zera Wisły, wynosi ono obecnie 77,8746 m nad poziomem morza według układu Kronsztad-86 (co oznacza, że za zero przyjmujemy średni poziom Zatoki Fińskiej wskazywany przez mareograf w Kronsztadzie koło Petersburga). Zapewne niedługo się to zmieni, bo w 2012 weszła w życie ustawa o zmianie państwowego systemu odniesień przestrzennych i będziemy się najpóźniej od 31 grudnia 2019 roku odnosili do repera mareografu w Amsterdamie. A poziom wyznaczono na podstawie 60-letnich obserwacji najniższych stanów rzeki. Ilustracją niech będzie rysunek godła Wydziału Pomiarów z połowy XIX w.
Nowy Targ
W dzisiejszej relacji chcemy przybliżyć wam stolicę Podhala: Nowy Targ, potocznie zwaną przez górali „Miastem”. Oficjalnie Królewskie Wolne Miasto Nowy Targ, główny ośrodek handlowy i komunikacyjny Podhala oraz stolica regionu. Więcej wpisów http://skpt.om.pttk.pl/zwiedzaj-z-skpt/ Nowy Targ posiada, jak przystało na miasto żyjące z handlu, rozległy rynek. Przez stulecia pełnił on rolę placu handlowego dla odbywających się tu targów. Pośrodku rynku znajduje się zabytkowy ratusz pochodzący z XIX wieku. Jest budynkiem dwukondygnacyjnym, posiadającym na froncie wieżę zakończoną hełmem i iglicą. Kościół cmentarny św. Anny pochodzi zapewne z XV wieku. Lokalna tradycja głosi, że został ufundowany już w 1219 r. przez zbójców, którzy zrabowany na Węgrzech obraz św. Anny umieścili w ołtarzu. Szlak Nowotarskiej Owcy - Na Podhalu tradycje pasterskie sięgają przełomu XVI i XVII w. Aluminiowe rzeźby są autorstwa Michała Batkiewicza. Mają podkreślać tradycyjny charakter Podhala. Na terenie dzisiejszego lotniska pod koniec XIX w. znajdował się poligon austriackiej artylerii fortecznej. Lotnisko sportowe w miejscu dawnego poligonu otwarto w 1930 roku. W czasie II wojny światowej było wykorzystywane przez Luftwaffe do akcji przeciwko gorczańskim partyzantom. 8 czerwca 1979 r. podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski papież Jan Paweł II odprawił mszę dla ponad miliona wiernych. Rezerwat „Bór Na Czerwonem" o pow. 2 ha został utworzony w 1925 roku. Jest to jedyny rezerwat torfowiskowo-leśny w polskiej części Kotliny Orawsko-Nowotarskiej, obfitującej w torfowiska. Zachowały się w nim biocenozy leśne, przejściowe i torfowiskowe. Nazwa pochodzi od rodzaju glonu Zygonium ericetorum, którego plecha w okresie jesieni ma barwę czerwoną. Lody nowotarskie zostały wpisane na listę produktów tradycyjnych. Na obecną chwilę w Nowym Targu
Kartka z kalendarza – 17 września
To zdjęcie znają nie tylko warszawiacy. Stało się jedną z ikon niemieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku. Nie wszyscy jednak wiedzą, kiedy zostało zrobione. 17 września 1939 roku – wywiązując się z tajnych ustaleń paktu Ribbentrop Mołotow, w godzinach porannych Armia Czerwona przekroczyła polską granicę. Gdy czerwona fala zalewała Polskę, Niemcy podkreślają upadek II Rzeczypospolitej ostrzałem budynków rządowych w oblężonej Warszawie. Pociski spadają na dawną siedzibę mazowieckich książąt i polskich władców, a w roku 1939 siedzibę prezydenta RP, Zamek Królewski. Przed południem gmach, będący jednym z najważniejszych symboli polskiej państwowości, staje w płomieniach. Mimo, że kolejne sekcje straży pożarnej oraz cywile - ochotnicy, nie zważając na ostrzał, stają do walki z płomieniami, pożaru długo nie udaje się opanować. Dramatyczne sceny rejestruje oko kamery filmowej: http://youtu.be/vnTp8Km2sWM Około 11:00 płomienie dosięgają mechanizmu zegarowego. O 11:15 wskazówki na zamkowej wieży zatrzymują i taką godzinę będą wskazywać aż do jesieni roku 1944, kiedy to cały Zamek legnie w gruzach, wysadzony przez barbarzyńców w mundurach Wehrmachtu. Z narażeniem życia pracownicy zamku przeprowadzają ewakuację zbiorów, zgromadzonych w salach. Na dziedzińcu, trafiony odłamkiem, ginie kustosz zbiorów Pałacu Łazienkowskiego i Zamku Warszawskiego, Kazimierz Brokl. Został pochowany przy Bramie Grodzkiej, a po zakończeniu działań wojennych ekshumowany. Miejsce jego wojennej mogiły upamiętniono głazem. Odbudowa zniszczonego Zamku rozpoczyna się w roku 1971. 19 lipca 1974 roku zakończono pierwszy etap odbudowy Zamku Królewskiego. Tego dnia tysiące warszawiaków zebrało się na Placu Zamkowym by ujrzeć moment, gdy po raz pierwszy od 35 lat ruszą wskazówki zegara, dopisując ostatni rozdział historii zdjęcia. Ruszyły o godzinie 11:15…
Kartka z kalendarza – 16 września
16 września 1978 roku zmarł w Warszawie gen. dyw. prof. dr hab. inż. Sylwester Kaliski, fizyk, komendant WAT, członek KC PZPR i minister nauki i szkolnictwa wyższego. Przyczyną śmierci generała były obrażenia odniesione w wypadku samochodowym, który miał miejsce jedenaście dni wcześniej. Jak to w Polsce bywa, nie wszyscy uwierzyli, że kraksa była zwyczajnym wypadkiem komunikacyjnym, spowodowanym przez lubiącego prędkość i brawurowo prowadzącego wojskowego. Wielu widziało w tym zdarzeniu - a są tacy, którzy widzą do dziś - zamach. Dlaczegóż profesor Kaliski miałby być celem spisku wrogich - choć wtedy formalnie zaprzyjaźnionych - sił? Zacznijmy od początku. Sylwester Damazy Kaliski urodził się w 1925 r. w Toruniu, w rodzinie zawodowego podoficera. Przymusowo wcielany do niemieckiego wojska, uciekał, co skończyło się uwięzieniem w obozie koncentracyjnym. Niedługo po wojnie ukończył studia w zakresie inżynierii lądowej na Politechnice Gdańskiej. Po studiach wstąpił do wojska i został zatrudniony na formowanej właśnie Wojskowej Akademii Technicznej. Tam piął się po szczeblach wojskowej i akademickiej kariery, a jego zainteresowania naukowe przesuwały się z mechaniki w stronę fizyki ciała stałego, fizyki plazmy i fizyki jądrowej. Tytuł profesora zwyczajnego otrzymał w roku 1961, a więc w zaledwie siedem lat po doktoracie, a dwanaście po skończeniu studiów. W 1969 r. został członkiem rzeczywistym PAN. W latach 1967-74 był komendantem-rektorem WAT. Największą sławę Kaliskiemu przyniosły badania nad syntezą termojądrową, prowadzoną w utworzonym przez niego Instytucie Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy. Zwolennicy teorii spiskowej twierdzą, że prawdziwym celem prac było stworzenie polskiej broni termojądrowej na zlecenie Edwarda Gierka, który chciał w ten sposób uwolnić się spod władzy radzieckich
Kartka z kalendarza – 15 września
15 września 1778 roku prezesem Kolegium Kościelnego warszawskiego Zboru Ewangelicko-Luterańskiego, jak wówczas oficjalnie zwała się parafia Św. Trójcy, został Michael Gröll (Michał Grell), warszawski drukarz i wydawca. Gröll był drugim prezesem kolegium w historii parafii. Objął to stanowisko po nieocenionym Piotrze Tepperze, który doprowadził do legalizacji zboru, jego uniezależnienia się od Węgrowa i rozpoczęcia budowy kościoła Św. Trójcy. Tepper z życia kościelnego się nie wycofał, pozostające seniorem prowincji małopolsko-mazowieckiej, jednak właśnie Gröllowi przypadł nadzór nad wybudowaniem kościoła. On też dokonał uroczystego otwarcia świątyni i przekazania kluczy zarządcy, takimi oto słowy: "Klucz ten doręczam wam w imieniu zboru, abyście używali go na żądanie Pasterzy zboru tego przy otwieraniu drzwi tej świątyni, podczas nabożeństw i takowe zamykali wedle udzielonych wam pisemnych instrukcji". Jednak nie z działalności w swej parafii Gröll najbardziej jest znany. jego działalność wydawnicza u schyłku doby saskiej i za czasów stanisławowskich jest nie do przecenienia. W Warszawie osiadł w 1759 roku. August III przydzielił mu kwaterę na Zamku i nadał tytuł komisarza królewskiego. Jego biuro było faktycznie pierwszą warszawską agencją reklamową, a wydawane pismo, "Warszawskie Extraordynaryjne Tygodniowe Wiadomości", pierwszym polskim periodykiem z ogłoszeniami. W 1763 otworzył Gröll na Marywilu księgarnię pod szyldem "Księgarnia Poetów Narodowych". Prowadził ją w bardzo nowoczesny sposób. Jako pierwszy drukował katalog wydawniczy. A że ze sprzedaży książek w XVIII w. (jak i dzisiaj) trudno było wyżyć, asortyment uzupełniał meblami, "artykułami wyposażenia wnętrz", zegarami, a nawet medykamentami. To właśnie sprzedaż leków przyniosła naszemu wydawcy majątek. Gröll druk swoich wydawnictw drukarniom pijarów i jezuitów (!), a także drukarniom w Dreźnie i Lipsku.
Kartka z kalendarza – 12 września
12 września 1979 r. osłonięto na ul. Grójeckiej pomnik obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. i barykady, która broniła od zachodu dostępu do stolicy. Surowa bryła monumentu została zaprojektowana przez prof. Juliana Pałkę. Pomnik Składa się z trzech niezależnych części. Jadąc w stronę Centrum, po lewej stronie można zobaczyć znak 8-IX, czyli datę upamiętniającą wzniesienie barykady na ulicy Grójeckiej. Już bowiem 8 września doszło do nieudanej próby zdobycia Warszawy "z marszu" przez oddziały pancerne Wermachtu, które zostały jednak powstrzymane. Na pasie pomiędzy jezdniami można zobaczyć datę 1939 r. upamiętniającą rok bohaterskiej obronny stolicy. Dziś można zobaczyć około 40 tablic pamiątkowych, które nie były pierwotnie planowane, a obecnie trochę zaburzają już estetykę pomnika. Z kolei po lewej stronie, można zobaczyć znak 27-IX czyli datę zawieszenia broni. Barykada na ul. Grójeckiej pomimo kilkukrotnych ataków nie została nigdy ostatecznie zdobyta. Co prawda kilka czołgów przedarło się przez nią, to jednak zostały one unieszkodliwione w rejonie pl. Narutowicza. Nieco ironiczny wydźwięk może mieć to, iż równo 40 lat przed odsłonięciem pomnika - 12 września 1939, kiedy warszawiacy wespół z polską armią bohatersko bronili dostępu do stolicy, w odległym Abbeville we Franci Najwyższa Rada Wojenna francusko-brytyjską podjęła decyzję o niepodejmowaniu generalnej ofensywy lądowej na froncie zachodnim i działań powietrznych RAF nad Niemcami. Ilustracja: wikimedia.org
Kartka z kalendarza – 11 września
W pierwszą rocznicę ataku terrorystycznego na wieże Światowego Centrum Handlu w Nowym Jorku w Parku Skaryszewskim tuż przy Rondzie Waszyngtona odsłonięto pomnik - płytę pamięci polskich ofiar tej tragedii. W ruinach bliźniaczych wież zginęło bowiem sześcioro Polaków. Pomnik zaprojektował artysta Marek Moderau, zaś odsłonięcia dokonał Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. Wg Moderaua pomnik nawiązuje kształtem do zniszczonych budynków. Lokalizacja pomnika była krytykowana jako kiepska, a pomnik jako mało widoczny, uzasadniano je jednak 'amerykańskością' miejsca w którym stoi - niedaleko pomnika, Ronda i Alei Jerzego Waszyngtona, w parku imienia - związanego przecież z USA - Ignacego Paderewskiego. Ilustracja: wikimedia.org
Zwiedzaj z SKPT: Sochaczew
Zapraszamy do e-zwiedzania Sochaczewa z SKPT. Rynek w Sochaczewie. To jedno z tych miast, z którymi obie wojny światowe nie obeszły się łaskawie. Front zatrzymywał się tu w 1914-15 i we wrześniu 1939 r. podczas Bitwy nad Bzurą. Walkom tym m.in. poświęcone jest muzeum w widocznym tu ratuszu z 1828 r. proj. Bonifacego Witkowskiego. Nowy kościół parafialny wg projektu Mieczysława Gliszczyńskiego to już lata 60. Sochaczewski zamek jest dziś ruiną, ale niegdyś był jedną z siedzib książąt mazowieckich. W miejscu drewnianej warowni wystawiono murowany zamek już w XIV w., a więc wcześniej niż w Ciechanowie lub Warszawie. Rozbudowany już w czasach nowożytnych i te fragmenty możemy oglądać. Potop szwedzki, próba restauracji w k. XVIII w., a później służył już tylko jako rezerwuar materiałów budowlanych. Sochaczewski zamek, choć świetnie położony, na wzgórzu ponad Bzurą, miał sporą wadę. Nie było w nim studni. Sochaczew był miejscem uchwalenia w 1377 r. pierwszego kodeksu prawa na Mazowszu, zastępującego prawo zwyczajowe. Zakazano m.in. rodowej zemsty. Po włączeniu do Korony niektóre zapisy stały się podstawą "exceptów mazowieckich", czyli formy prawa dzielnicowego. Prezentowany w ratuszu "klocek" to zbiór dokumentów urzędowych z przepisami głównie z l. 1633, 1638, 1639, w tym postanowieniami dotyczącymi Sochaczewa. Może właśnie w Sochaczewie rozpoczęła się epoka rozbicia dzielnicowego? Według przekazu jednego z kodeksów Rocznika świętokrzyskiego nowego w stojącym być może w tym miejscu klasztorze benedyktynów Św. Trójcy w Sochaczewie, miał umrzeć w 1138 r. Bolesław Krzywousty. Najstarszy kościół Sochaczewa w dawnej podmiejskiej wsi, Trojanowie, to skromna wiejska świątynka barokowa z 1783 roku. Moda na klasycyzm dopiero później dotrze na
Kartka z kalendarza – 10 września
O bujnym żywocie i przedwczesnej śmierci ostatnich książąt mazowieckich, Stanisława i Janusza III opowiada się często i chętnie, natomiast zwykle zbywa się to, co stało się potem. A dalej było równie ciekawie. Inkorporacja Mazowsza do Korony Królestwa Polskiego była złożonym procesem. "Podjadanie" poszczególnych ziem rozpoczęło się już w połowie XV w., kiedy to na rzecz Korony odpadają Gostynin, Rawa i Sochaczew, a pod koniec stulecia - księstwo płockie. Cały czas jednak księstwo mazowieckie z Warszawą pozostaje suwerenne, choć związane zależnością lenną. Śmierć młodych książąt dla jednych jest szokiem, dla innych okazją. Na samym Mazowszu kształtują się dwa stronnictwa. Dwór i możni będą walczyć o zachowanie odrębności, natomiast drobne rycerstwo, zmęczone książęcą samowolą i ograniczonymi, w stosunku do Korony, prawami, będzie optowało za przyłączeniem. Księżniczka Anna próbuje stosować politykę faktów dokonanych. Przybiera tytuł "jedynej księżnej, dziedziczki Mazowsza" i już nazajutrz po śmierci brata obejmuje przewodnictwo w książęcych sądach. Jednocześnie jej stronnicy pertraktują z księciem Albrechtem Hohenzollernem w sprawie małżeństwa Anny z jednym z jego braci i stworzenia unii mazowiecko-pruskiej. W kwietniu 1526 r. zbiera się sejm mazowiecki. Przybywają nań wysłannicy króla polskiego, z doświadczonym dyplomatą Wawrzyńcem Międzyleskim, Mazowszaninem z pochodzenia, na czele. Pierwszym przedmiotem sporu staje się pochówek Janusza III; dynastyczny pogrzeb powinien się wiązać ze wskazaniem następcy, więc Mazowszanie skutecznie torpedują królewską inicjatywę w tej sprawie. Dalej jest już tylko trudniej. Nawet drobna szlachta mazowiecka przezwycięża swoją niechęć i staje w obronie swojej księżnej; wyraża wręcz gotowość zbrojnej walki w jej sprawie. Mazowszanie podają w wątpliwość nawet prawomocność lennej zależności księstwa od Korony. Broni nie
Kartka z kalendarza – 8 września
8 września 1927 roku o 23:30 przed domem przy ul. Grójeckiej zatrzymał się czarny buick. Z wozu wysiadło czterech krzepkich mężczyzn uzbrojonych w pałki i doskoczyło do idącego ulicą człowieka. Jeden z nich warknął "to za te artykuliki!", po czym błyskawicznie go obezwładnili, obili pałkami, zaciągnęli do samochodu i ruszyli w stronę Janek. Wóz zatrzymał się przy jednej z glinianek na skraju Lasów Sękocińskich. Tam nieprzytomną ofiarę wyciągnięto z auta i wrzucono do dołu. Tadeusz Dołęga-Mostowicz ocknął się rano. Na szczęście jego jęki usłyszał przechodzący niedaleko miejscowy wieśniak. Wydobył go z glinianki i zawiózł do szpitala; w ocenie lekarzy - zdążył w ostatniej chwili. Prasa opozycyjna zawrzała. Rozpoczęto śledztwo, które, jak można było się spodziewać, napotykało mnożące się przeszkody. Udało się jednak ustalić, że tablice rejestracyjne wozu należały do
Kartka z kalendarza – 5 września
5 września 1831 roku zmarł w Warszawie Juliusz Kolberg, kartograf, geodeta, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Urodził się w 1776 r. w Woldegk w Meklemburgii w rodzinie urzędniczej. Ukończył Akademię Budownictwa w Berlinie, po czym rozpoczął pracę na terenie tzw. Prus Południowych, czyli II zaboru pruskiego. Po przegranej wojnie z Francją i zmianie granic pozostał na terenie tworzącego się Księstwa Warszawskiego, a nawet zatrudnił się w Komisji Spraw Wewnętrznych i Policji jako inspektor do spraw pomiarów. Za jego sprawą w 1808 r. powstała pierwsza mapa Księstwa. W 1810 r. zamieszkał wraz z rodziną w Przysusze k. Radomia, a w 1817 wrócił do Warszawy, by objąć katedrę miernictwa i topografii na Uniwersytecie. Kolbergowie mieszkali w budynku porektorskim, mając za sąsiadów m.in. Chopinów, Linde czy Brodzińskich. Z Chopinami przyjaźnili się szczególnie, a Fryderyk wspominał, że dzięki ich wizytom i rewizytom nauczył się niemieckiego. W kolejnych latach Kolberg piął się po szczeblach urzędniczej i akademickiej kariery. W 1820 r. skonstruował planimetr. W latach 1826-27 opracował swoje najsłynniejsze dzieło: "Atlas Królestwa Polskiego". W 1829 otrzymał od Mikołaja I dziedziczne szlachectwo Królestwa. Był ojcem m.in. Oskara, etnografa i folklorysty, Wilhelma, inżyniera i Antoniego, malarza. Ilustracja: polona.pl
Kartka z kalendarza – 4 września
Dziś obchodzimy rocznicę urodzin jednego z wybitniejszych architektów działających na krajowym podwórku tuż przed i długo po wojnie. Mowa o Marku Lewińskim, znanym szerzej jako Marek Leykam. Przed wojną jako młody adept architektury Leykam zajmował się raczej publicystyką i wiele jego projektów, mimo że startował w wielu ważnych konkursach, nie zdobywało nagród (wyjąwszy jedynie projekt meczetu na Ochocie, gdzie zdobył pierwszą nagrodę). Wojnę spędził w Szwajcarii i to tam wraz z innymi architektami pracował nad planami odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych. Wtedy też zafascynował się surowością form architektury wczesnochrześcijańskiej, co w połączeniu z funkcjonalizmem dało późniejszy efekt w postaci projektowanych budynków. Leykam wrócił do kraju w 1947 roku i od razu zaczął wcielać w życie swoje plany. W swoich projektach wykorzystywał materiały takie jak elementy prefabrykowane z betonu, stali i drewna. Znów, nie wszystkie projekty Leykama wygrały konkursy, ale tym razem możemy mówić o większej efektywności - jego dziełami są surowe w formie "żyletkowce" - tużpowojenny gmach Sądu Rejonowego przy Marszałkowskiej, Państwowy Instytut Geologiczny przy Rakowieckiej, niskie budynki biurowe przy Barbary 1 i Wspólnej 56, ale przede wszystkim chyba gmach Prezydium Rządu przy Wspólnej 62. Budynek ten, mimo że na pozór stoi w zgodzie z kanonami socrealizmu, jest pewnego rodzaju żartem z panującej wówczas w architekturze ideologii; nawiązuje bowiem do renesansowych florenckich pałaców czy wewnątrz do krużganków Wawelu. Leykam brał również udział w projektowaniu Stadionu Dziesięciolecia (z kolegą ze szkoły J. Hryniewieckim) a także wg jego projektu powstał przeszklony wieżowiec przy Rondzie Waszyngtona (ten, który trzeba było potem zabudować bo ludziom wiało). My
Kartka z kalendarza – 3 września
"Czarnych czwartków" w historii świata było co najmniej kilka, żeby wspomnieć tylko te z roku 1970 z Gdyni, z Wall Street z 1929 roku, czy jego młodszego braciszka z roku 1987 kiedy to tąpnęły ceny złota, ale my dziś napiszemy o warszawskim czarnym czwartku, który zdarzył się dokładnie 27 lat temu. A było to tak: Około godziny 13:00 z przystanku DT Wola w al. Świerczewskiego ruszał w kierunku pętli Cmentarz Wolski dwuwagonowy skład tramwaju 27. Dostał sygnał "jedź" i ruszył. Już po ruszeniu motorniczy zorientował się, że za chwilę trafi w dwuwagonowy skład tramwaju 26, który zamiast pojechać prosto w stronę Wisły skręcił w lewo w Młynarską na nieprzestawionej zwrotnicy, która została po technicznym przejeździe innego składu. Ponieważ tramwaj zahamować jest dość trudno, to "27" wbiła się w bok "26" powodując śmierć 7 i obrażenia 73 osób. Okazało się, że tramwaj 26 był prowadzony przez niedoświadczonego motorniczego, który był nadzorowany przez bardziej oblatanego kolegę, który na pewno by podpowiedział, że należy przestawić zwrotnicę, tylko akurat zamiast nadzorować żółtodzioba, spał. Zawiniło zatem zwyczajne niedbalstwo, które, poza ofiarami, kosztowało Tramwaje Warszawskie skład, który nadawał się już tylko do skasowania (vide fotografia, którą załączamy za stroną www.nlog.org, pokazująca wagon oczekujący na kasację już w Zajezdni Wola). Jakby tego było mało, około dwóch godzin później na stacji kolejowej Warszawa Włochy doszło do kolejnej katastrofy związanej z transportem zbiorowym. Tym razem na stojący na stacji opóźniony skład podmiejski relacji Siedlce-Sochaczew najechał w wyniku zlekceważenia sygnalizacji na semaforze wjazdowym inny pociąg relacji Warszawa-Grodzisk Mazowiecki. Tym razem również nie obyło się
Kartka z kalendarza – 2 września
Pragniemy dzisiaj przypomnieć wydarzenie, jakie miało miejsce 2 września 1980 r., kiedy to warszawskie Stare Miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Nastąpiło to na czwartej sesji Komitetu, która odbyła się w Paryżu w dniach 1-5 września 1980 r. Po Starym Mieście w Krakowie, Kopalni Soli w Wieliczce, obozie Auschwitz i Puszczy Białowieskiej, nasza Starówka stała się piątym polskim obiektem, który uzyskał miejsce na zaszczytnej liście. Dlaczego to wydarzenie jest takie ważne dla Warszawy? Na listę zabytków, którymi opiekuje się UNESCO wpisywane są obiekty, posiadające unikatową wartość kulturową bądź przyrodniczą dla ludzkości. Wiąże się to ze szczególną ochroną, dostępem do funduszy oraz napływem turystów. Cóż zatem w warszawskiej Starówce jest takiego wyjątkowego? Pod wieloma względami Starówka jest przeciętna. Ani najstarsza, ani największa, ani najbogatsza. Paradoksalnie wpływ na to ma najtragiczniejsze wydarzenie w takcie jej 700- letniej historii, czyli okres powstania warszawskiego oraz miesiące następujące po nim. Wówczas to zabudowa w 95% legła w gruzach w wynika działań wojennych oraz celowej destrukcji. W 1945 r. zostało powołane Biuro Odbudowy Stolicy, przed którym postawiono zadanie opracowania koncepcji odbudowy miasta. Wbrew zasadom konserwacji zabytków zdecydowano się na odtworzenie całych obiektów. Jednocześnie nie zawsze wracano do wyglądu z września 1939 r., eksponując m.in. ich cechy gotyckie, bądź przywracając elementy z XVIII w., rezygnując z późniejszych, XIX- wiecznych przebudów. Kamienice otrzymały zupełnie nowy rozkład wnętrz, aby zapewnić nowym mieszkańcom komfort, o jakim nie można było marzyć przed wybuchem powstania. Zmieniono również wystrój staromiejskich kościołów oraz wygląd fasady Archikatedry. Odbudowa Zamku Królewskiego stanowiła uwieńczenie tych działań. W roku
Kartka z kalendarza – 1 września
Witamy po wakacyjnej przerwie. Wspomnimy dziś rocznicę nie tylko przytłoczoną powagą dzisiejszej daty, ale i niemodną - lecz chyba niesłusznie zapomnianą. 1 września 1882 roku zainaugurowała swą działalność założona w Warszawie Socjalno-Rewolucyjna Partia Proletariat, znana później jako 'I Proletariat' lub 'Wielki Proletariat'. Tego dnia wydała odezwę, w której, w imieniu polskich robotników, deklarowano rozpoczęcie walki klas, dążenie do wyzwolenia klas pracujących spod burżuazyjnego ucisku, nawoływano do równouprawnienia kobiet, wyznań i narodowości, demokratyzacji życia publicznego i wolności słowa. Manifest ten nie był zawieszony w próżni. Przełom lat 70 i 80 XIX wieku to okres rusyfikacyjnego wzmożenia spod znaku Apuchtina i zaostrzenie kursu wobec ruchów robotniczych. Wiosną 1882 roku Warszawa była świadkiem pierwszego masowego strajku robotników - pracowników warsztatów Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Strajk był odpowiedzią na próby obniżki prac i zwolnień; został stłumiony siłowo przez siły policyjne. Właśnie w cieniu tych wydarzeń grupa działaczy, na czele z przybyłym nieco wcześniej ze Szwajcarii Ludwikiem Waryńskim, stworzyła struktury organizacyjne partii i przygotowała wspomnianą odezwę. Masowa działalność partii trwa rok. Udało się zorganizować struktury i strajki w wielu miastach Królestwa. We wrześniu 1883 roku udaje się wydać pierwszy numer pisma "Proletaryat", którego winietę wszyscy dorośli Czytelnicy pamiętają na pewno ze starej stuzłotówki. Wkrótce potem większość kierownictwa zostaje partii aresztowana, a jej aktywność zdecydowanie przygasa. Kres I Proletariatowi przynosi rok 1886 i śmierć Stanisława Kunickiego, pierwszego straconego więźnia politycznego od czasów powstania styczniowego. Ilustracja: wikimedia.org
Kartka z kalendarza – 1 sierpnia
Dziś chcemy przypomnieć rocznicę wydarzenia, które nieodwracalnie odmieniło losy świata i zakończyło okres pokoju w Europie, trwający 99 lat od końca wojen napoleońskich. 1 sierpnia 1914 r. lokalna wojna pomiędzy Austro-Węgrami a Królestwem Serbskim przemieniła się w konflikt ogólnoeuropejski. Stało się tak za sprawą wypowiedzenia wojny przez Cesarstwo Niemieckie Cesarstwu Rosyjskiemu. Był to początek lawiny, który wciągnął do Wielkiej Wojny większą cześć Europy, w szczególności wszystkich zaborców. Jak miała pokazać historia, Wielka Wojna stała się dla Starego Kontynentu przekleństwem, jednak dla Polski okazała się wykorzystaną szansą na odzyskanie niepodległości. I Wojna Światowa doprowadziła wbrew najśmielszym przypuszczeniom do klęski wszystkich trzech zaborców, a zręczna polityka polskich przywódców sprawiła, iż Polska znalazła się w gronie państw zwycięskich. 1 sierpnia 1914 r. upłynął w Warszawie pod znakiem rozpoczętej dzień wcześniej mobilizacji. Może wydać się to dziwnym, ale przemarsze lub przejazdy wojska carskiego stawały się okazją dla przechodniów do demonstracji swojej sympatii dla rekrutów. Nastrój antyniemiecki był w mieście powszechny. 3 sierpnia zawiązał się Komitet Obywatelski, który wkrótce stanie się głównym ośrodkiem władzy w mieście. Warszawa miała odczuć skutki wojny jesienią tego roku, kiedy dochodziło do bombardowania miasta przy pomocy sterowców, a problemy z zaopatrzeniem stały się coraz dotkliwsze. Niemal dokładnie rok później, 4 sierpnia, Rosjanie opuszczą miasto. Rozpocznie się w jego dziejach zupełnie nowa epoka.