Kartka z kalendarza – 15 grudnia
Od 15 grudnia 1997 roku warszawiacy mogli ponownie podziwiać jeden z pomników, które dobrze już wrosły w krajobraz miasta. Ponownie, gdyż od tego dnia pomnik stał w zupełnie nowej lokalizacji. To właśnie tego dnia odsłonięto w wykopie tunelu Trasy W-Z pomnik Bohaterów Warszawy, czyli popularnie rzecz ujmując – warszawską Nike. Pomnik przeniesiono, aby zrobić miejsce dla budynku udającego zrekonstruowany przedwojenny ratusz Warszawy czyli Pałac Jabłonowskich. Wcześniej, od 1964 roku, kiedy został on odsłonięty po raz pierwszy, stał bowiem naprzeciwko Teatru Wielkiego. Nową lokalizację wybrał i wykonał sam autor rzeźby, Marian Konieczny, zaś cokół o wysokości 14 m zaprojektowała Marta Pinkiewicz-Woźniakowska. W zamyśle cokół miał być jeszcze wyższy, ponad dwudziestometrowy, ale na to nie zgodziły się władze Warszawy. Aby umieścić pomnik w nowym miejscu potrzeba było również wykopać bardzo głębokie fundamenty, podłoże bowiem w tamtym miejscu nie jest zwięzłe (ziemia i gruz). Co ciekawe przenosiny, wydaje się, wyszły pomnikowi na plus. Rzeźba, stojąca wcześniej na niskim i przysadzistym cokole, była w odczuciu odbiorcy zbyt ciężka (ma 7 m wysokości, podczas gdy cokół miał jedynie 6). Dodatkowo, ze względu na lokalizację przy ruchliwej trasie, paradoksalnie może ją oglądać więcej osób. Ciekawostką jest fakt, że rzeźba została wykonana z brązu wzmocnionego w niektórych miejscach innymi materiałami, m.in. strunami fortepianowymi. To wszystko po to, żeby przeciwdziałać zniszczeniu jej przez wiatr. Nawet po tych zabiegach mający ok. 2 m długości miecz odchyla się o ok. 15 cm. Na zdjęciu Nike w starej jeszcze lokalizacji, na pocztówce z lat 70., za fotopolska.eu
Kartka z kalendarza – 15 grudnia
W ramach dzisiejszej „Kartki z kalendarza” przypomnimy postać nietuzinkową, a jednocześnie niesłusznie zapomnianą ‒ pierwszą pianistkę, który zyskała sławę na całym Starym Kontynencie. Zaczęło się wszystko 15 grudnia 1789 r. w Warszawie, gdzie w rodzinie Wołoskich przyszła na świat córka Maria. Urodziła się w domu piwowara z Woli Franciszka Wołoskiego (jego browar mieścił się u zbiegu Walicowa i Grzybowskiej) oraz Barbary z Lanckorońskich jako czwarte z dziesięciorga dzieci. Ojciec wywodził się od Salomona ben Eliasza, wyznawcy i współtwórcy sekty frankistów. Po śmierci proroka Franka rodzina przyjęła chrześcijaństwo i się zasymilowała, przejmując polskie zwyczaje i wykazując gorący patriotyzm oraz uzyskując szlachectwo i herb Bawół. „Szereg mężów zasłużonych na różnych polach wyszedł z ich krwi. Nawet kobiety tej utalentowanej rodziny odznaczały się niepospolitymi zdolnościami i cnotami obywatelskimi. Wszystkie domy frankistowskie, w które weszła Wołowska jako żona i matka, wydały ludzi zdolnych” – tak scharakteryzował wolski klan historyk Teodor Jeske-Choiński. Mała Marynia stała się szybko ozdobą domu Wołoskich, gdyż dziecko było obdarzone niesamowitym słuchem muzycznym. Dziewczynka potrafiło akompaniować matce, zanim jeszcze poznała nuty. Niedługo potem dziewczynka sama grała znane lub wymyślone przez siebie melodie. Aleksander Brückner pisał, że już w ósmym roku życia wspaniale grała na fortepianie. Tyle tylko że słuchacze zwykle pozostawali w salonie, a mała pianistka grała w przyległym pokoju, gdyż już w tym czasie trapiła ją trema. Doskonale wyrobiona w towarzystwie przed występami traciła pewność siebie, a obecność szerszej publiczności wręcz ją paraliżowała. Rodzice starali się zapewnić córce jak najlepsze wykształcenie, ze szczególnym naciskiem na muzykę, w zakresie której dziewczynka była szczególnie uzdolniona.
Kartka z kalendarza – 15 grudnia
15 grudnia 1859 r. w Białymstoku przy ul. Zielonej 15 urodził się pierworodny syn Marcusa Zamenhofa oraz Rozalii z domu Sofer. Obecnie ulica ta nosi imię właśnie owego dziecka, którego świat poznał z jednej strony jako lekarza, zaś z drugiej strony jako twórcę języka esperanto. Ponieważ już wcześniej pisaliśmy o dokonaniach Ludwika w wieku dorosłym, dziś skupimy się na informacjach dotyczących jego młodości. Jak już wspomnieliśmy Ludwik Zamenhof był pierworodnym. Ze związku jego rodziców urodziło się jeszcze dziewięcioro rodzeństwa. Głowa całej rodziny Marcus pochodził z Tykocina, zaś jego korzenie być może sięgają aż Hiszpanii. Ojciec zarabiał na utrzymanie całej gromadki nauczając języków obcych oraz przyrody. To właśnie on zaszczepił małemu wówczas Ludwikowi zamiłowanie do języków obcych. W domu Zamenhofa posługiwano się na co dzień co najmniej dwoma językami: jidisz oraz rosyjskim, bądź według innych badaczy polskim. W wieku lat 10 Zamenhof napisał dramat pod tytułem Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach. Jak widać już wtedy ciążył mu na duszy problem braku porozumienia między narodami. Białystok był wówczas miastem czterech nacji: Polaków, Żydów, Niemców i Rosjan, jak zresztą prawie każde miasto w zachodnich guberniach Imperium Rosyjskiego. Po latach tak Ludwik wspominał swoje rodzinne miasto: „To miejsce mego urodzenia i lat dziecinnych, Białystok, nadał kierunek wszystkim moim przyszłym usiłowaniom. Mieszkańcy Białegostoku składali się z Rosjan, Polaków, Niemców i Żydów. Każdy z tych elementów był wrogo ustosunkowany do innych. W takim mieście, bardziej niż gdzie indziej, wrażliwa natura czuje ciężar różnojęzyczności i wnioskuje na każdym kroku, że różność języków jest jedyną lub przynajmniej