Kartka z kalendarza – 17 marca
Cmentarze są miejscami szczególnymi, gdzie przemijalność spotyka się z wiecznością. Chociaż ludzkie życie jest ulotne, to nagrobki wydają się niejako trwać wieczne. Na warszawskich Powązkach nagrobki sprzed 200 lat nie są niczym niezwykłym. Nekropolie wydają się spokojnie trwać. Jednak jak każde dzieło ludzkich rąk one też przemijają, są likwidowane, niszczone bądź porzucane. Dziś mija rocznicza od formalnego zamknięcia Cmentarza Świętokrzyskiego, które to miało miejsce 17 marca 1836 r. Nekropolia ta znajdowała się na terenie, który obecnie jest zajmowany przez kościół św. Piotra i Pawła na parceli na rogu ul. Emilii Plater oraz Wspólnej. Co spowodowało taką decyzję, skoro w latach 30. XIX w. te tereny były jeszcze bardzo słabo zurbanizowane? Za główną przyczynę można uznać „przetrupienie”, czyli wyczerpanie się miejsc na nowe pochówki. Cmentarz obsługiwał bowiem całą południową Warszawę. Tutaj w 1831 r. przeniesiono szczątki ze zlikwidowanego Cmentarza Ujazdowskiego. Dodatkowo kwatery zostały zapełnione poległymi żołnierzami doby powstania listopadowego oraz zmarłymi z pobliskich szpitali wojskowych. W sumie przez ok. 50 funkcjonowania zostało na nim pochowanych ok. 130 000 osób, a możemy wśród nich znaleźć wiele znanych nazwisk jak np.: Elżbieta Grabowska - morganatyczna żona Stanisława Augusta, Hilary Szpilowski - wzięty architekt pocz. XIX w. czy Adam Poniński – zdrajca doby I rozbioru. Drugim powodem było niefortunne położenie cmentarza. Jego teren był bardzo podmokły, dość powiedzieć, że na terenie skrzyżowania ul. Poznańskiej i św. Barbary na początku XIX w. znajdowały się dwa stawy. Z kolej obfita zima 1816/1817 r. spowodowała konieczność wykopania specjalnych rowów odwadniających, gdyż na wiosnę po roztopach cały cmentarz „pływał”. Oczywiście samo zamknięcie nie