Kartka z kalendarza – 25 lutego
Myliłby się, kto by sądził, że kryzysy finansowe są domeną ostatnich dziesięcioleci. Są oczywiście tak stare, jak sama bankowość, gdyż żadna instytucja finansowa nie poradzi sobie, gdy przy ławie, kantorze, bankomacie zjawią się nagle wszyscy właściciele depozytów. Wystarczy nadszarpnięcie zaufania, które jest podstawą działalności bankowej. Właśnie taka panika była przyczyną pierwszego polskiego kryzysu bankowego, a przyjmuje się, że rozpoczął się on 25 lutego 1793 roku. A było to tak: Przegrana wojna w obronie Konstytucji i II rozbiór nadszarpnęły polską gospodarkę. Gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na gotówkę, której najpotężniejszy polski bankier tej epoki, Piotr Fergusson Tepper, nie miał, gdyż większość środków miał ulokowanych w rozmaitych inwestycjach, poczynionych za czasów niedawnej prosperity. Bank tracił płynność, klienci ustawili się w kolejce do wypłat depozytów, a w dodatku refinansujący Teppera berliński bank Levy'ego odmówił mu, prawdopodobnie na skutek nacisków politycznych, kredytu. Nawet to jednak jeszcze nie zrujnowało reputacji Teppera - potrzeba było czegoś więcej. I to więcej zdarzyło się 9 lutego 1793 roku. Ambasador rosyjski Sievers naciskał na Stanisława Augusta, by ten jak najszybciej udał się do Grodna na sejm, mający zatwierdzić rozbiór kraju. Król wykręcał się jak mógł, również brakiem środków. Wezwano Teppera i poproszono o kolejną pożyczkę - w wysokości 1 mln złp (suma znaczna, ale wobec całości kapitału banku - umiarkowana). Bankier popełnia fatalny błąd: miast za wszelką cenę uzyskać kredyt, informuje przy świadkach, że nie ma gotówki. Już chwilę później cała Warszawa szumiała: "Tepper nie ma pieniędzy". W ciągu kilku następnych dni zażądano wypłaty 18 milionów złotych polskich! Nawet Tepper nie był w stanie