Kartka z kalendarza – 18 listopada
Przedwczoraj wspominaliśmy rocznicę wydarzenia ważnego dla rozwoju miasta, dzisiaj trochę w nawiązaniu do niej, warto wspomnieć postać Sokratesa Starynkiewicza. Jak wiąże się on z kanalizacją prawdopodobnie nie trzeba nikomu przypominać – w końcu to na jego wniosek Warszawa dostała system wodno-kanalizacyjny ze stacją filtrów na Koszykach.
Sokrates Starynkiewicz urodził się w 1820 roku w Taganrogu w Imperium Rosyjskim. W armii rosyjskiej dosłużył się do stopnia generała i na własne życzenie odszedł z niej w 1863 roku. Niektórzy badacze doszukują się w tej zbieżności czasowej reakcję Starynkiewicza na krwawe tłumienie powstania styczniowego. Czy jest to prawda czy tylko przypadek? Trudno powiedzieć.
Jakiś czas później, w 1875 roku, dokładnie 18 listopada, a więc dokładnie 140 lat temu, na wniosek generał-gubernatora warszawskiego Pawła Kotzebue został mianowany prezydentem Warszawy (żeby być całkowicie precyzyjnym: pełniącym obowiązki prezydenta). Jego prezydentura uznawana była i jest nadal za jedną z najlepszych, prawdopodobnie dzięki temu, że prowadził miejską politykę zupełnie odwrotnie niż wcześniejsi rosyjscy włodarze – zamiast używać kija dając marchewkę. Są badacze, którzy twierdzą, że prospołeczna polityka Starynkiewicza miała na celu przekonanie Polaków do Rosji, stanowiła „miękką rusyfikację”, która jednak nie do końca się powiodła.
Nawet jeśli podejmowane przez Starynkiewicza akcje miały dążyć do zbliżenia tych terenów do Imperium, nie można odmówić mu skuteczności i wspaniałomyślności. Nie tylko rozpoczęto budowę kanalizacji (nota bene, Warszawa stała się poligonem eksperymentalnym przed zaprowadzeniem tej nowinki technologicznej do stolicy), ale również wymieniono kilometry nawierzchni, w 1881 roku ruszył pierwszy tramwaj konny, budowano i przebijano nowe połączenia czy chociażby założono Park Ujazdowski.
Starynkiewicz zasłynął również nieczęstą u wysokich urzędników skromnością i uczciwością. Zdarzało się nawet, że straty budżetu miasta spowodowane nietrafionym decyzjami pokrywał z własnej kieszeni. Nikomu również nie odmawiał pomocy w trudnych sytuacjach i bywało, że rozdawszy – temu dwadzieścia rubli, tej sto – obie pensje, generalską i prezydencką, pozostawał bez kopiejki przy duszy.
Były prezydent zmarł 23 sierpnia 1902 roku, a w ostatnią drogę odprowadzała go ponoć setka tysięcy mieszkańców Warszawy.
Ilustracja za Wiki Commons.