skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

Kartka z kalendarza – 23 października

Kartka z kalendarza – 23 października

Właśnie dziś swoje 68. urodziny obchodziłby jeden z najsilniej kojarzonych z Warszawą piłkarzy – Kazimierz Deyna. Obchodziłby, gdyby pewnego sierpniowego wieczoru w roku 1989 nie usiadł po pijanemu za kierownicą swojego dodge’a i nie wjechał w prawidłowo zaparkowaną ciężarówkę.

Deyna, podobnie jak „Sen o Warszawie” jest stałym elementem „wystroju” meczów stołecznej Legii, w tym klubie spędził większość swojej sportowej kariery, choć sam zawodnik z Warszawą nie miał żadnych związków; urodził się w Starogardzie Gdańskim, a w piłkę zaczynał grać w gdańskim Włókniarzu i w ŁKS Łódź, w którego barwach zadebiutował w I lidze. Jak jednak większość zdolnych piłkarzy w tamtym czasie, w 1967 roku otrzymał powołanie do wojska, co w przypadku piłkarza równało się transferowi do CWKS.

W Legii szybko wyrósł na lidera środka pola, w ogóle przez analityków futbolu uważany jest za jednego z lepszych pomocników w historii piłki. Jego znakiem firmowym, poza niekonwencjonalnymi podaniami i przeglądem pola, były słynne „rogale” czyli strzały z rzutów wolnych i rożnych, po których często padały bramki. Co ciekawe, poza Warszawą był, jak cała Legia, znienawidzony, czego najlepszym dowodem gwizdy na Stadionie Śląskim po tym jak publiczność dowiedziała się kto strzelił dającą nam, jak się później okazało awans do finałów MŚ’78 bramkę.

Jego międzynarodowa kariera klubowa była długo blokowana przez władze PRL, co uzasadniano tym, że oficer LWP nie może udać się grać w piłkę w krajach NATO; na wyjazd pozwolono mu dopiero na jesieni 1978 roku, kiedy miał już 29 lat. Deyna wybrał, a w zasadzie jemu wybrano w zamian za dewizy i sprzęt dla Legii, angielski Manchester City, co okazało się błędem, piłkarz „oficjalnie” nie pasował bowiem do angielskiego stylu gry, a tak naprawdę, o czym się nie mówi, miał trudności z adaptacją wynikające z nieumiejętności nauczenia się podstawowych słów i zwrotów po angielsku i nadużywania alkoholu (tych, którzy będą mieć problem z tym ustępem odsyłam do książki Stefana Szczepłka „Deyna”). Po sezonie w Anglii wyjechał do San Diego gdzie po karierze w tamtejszych ligach zawodowych stracił wszystkie pieniądze w wyniku oszustwa menedżera i gdzie spotkał go smutny koniec.

W Warszawie Kazimierz Deyna upamiętniony jest na wiele sposobów. Jego pomnik stoi koło stadionu Legii, na Powązkach Wojskowych znajduje się jego grób (w 2012 roku w atmosferze skandalu przeniesiono prochy piłkarza z San Diego do Polski), a na Górcach znajduje się ulica Deyny, którą na zdjęciu za portalem domiporta.pl prezentujemy. Ponadto jedna z trybun stadionu Legii nosi jego imię, a sam piłkarz podczas pobytu w Warszawie mieszkał w bloku pod adresem Świętokrzyska 32/34.

Leave a Reply:

You don't have permission to register