Kartka z kalendarza – 9 czerwca
Mimo że Polacy są niezłymi lekkoatletami, to raczej w konkurencjach technicznych i wytrzymałościowych, a nie w sprintach, będących domeną czarnoskórych biegaczy z USA, Karaibów czy Wielkiej Brytanii. 9 czerwca 1984 roku na stadionie Skry Warszawa miał miejsce nieco poniżej dziesięciosekundowy dowód na to, że nie zawsze tak musi być.
Podczas biegu na 100 m, rozgrywanego w ramach Memoriału Janusza Kusocińskiego, srebrny medalista Igrzysk XXII Olimpady w Moskwie oraz złoty i brązowy medalista Mistrzostw Europy, 28-letni Marian Woronin osiągnął oficjalny czas 10,00 sekund, co dało mu nieoficjalny tytuł najszybszego białego człowieka na ziemi. Tytuł może nieoficjalny, a ten wynik dziś daje Woroninowi 707. miejsce na liście najlepszych wyników wszech czasów, ale jeśli chodzi o białych sprinterów, jest to ciągle drugi wynik (lepszy o 0,02 s był tylko Francuz Lemaitre w 2010 roku, uznajmy że wyniku Patricka Johnsona, będącego mieszanego irlandzko-aborygeńskiego pochodzenia nie będziemy liczyć).
Ciekawostką jest fakt, że Woronin był również pierwszym białym, któremu udało się zejść poniżej 10 sekund. Jego wynik z dokładnością do 0,001 sekundy to 9,992, co zgodnie z zasadami IAAF zostało zaokrąglone w górę. No i mało brakowało, a wynik ten nie zostałby w ogóle uznany. Podczas biegu wiatr wiejący w plecy zawodników osiągnął średnią wartość 2 m/s, czyli górną granicę uznawania wyników za oficjalne.
Na zdjęciu (za sprinterzy.org) Marian Woronin tuż po biegu, który wydarzył się 31 lat temu, zaś w komentarzu link do filmu przedstawiającego bieg.
PS Czas Woronina do tej pory, a zatem już 35 lat, pozostaje rekordem Polski seniorów.