Kartka z kalendarza – 3 września
„Czarnych czwartków” w historii świata było co najmniej kilka, żeby wspomnieć tylko te z roku 1970 z Gdyni, z Wall Street z 1929 roku, czy jego młodszego braciszka z roku 1987 kiedy to tąpnęły ceny złota, ale my dziś napiszemy o warszawskim czarnym czwartku, który zdarzył się dokładnie 27 lat temu. A było to tak:
Około godziny 13:00 z przystanku DT Wola w al. Świerczewskiego ruszał w kierunku pętli Cmentarz Wolski dwuwagonowy skład tramwaju 27. Dostał sygnał „jedź” i ruszył. Już po ruszeniu motorniczy zorientował się, że za chwilę trafi w dwuwagonowy skład tramwaju 26, który zamiast pojechać prosto w stronę Wisły skręcił w lewo w Młynarską na nieprzestawionej zwrotnicy, która została po technicznym przejeździe innego składu. Ponieważ tramwaj zahamować jest dość trudno, to „27” wbiła się w bok „26” powodując śmierć 7 i obrażenia 73 osób.
Okazało się, że tramwaj 26 był prowadzony przez niedoświadczonego motorniczego, który był nadzorowany przez bardziej oblatanego kolegę, który na pewno by podpowiedział, że należy przestawić zwrotnicę, tylko akurat zamiast nadzorować żółtodzioba, spał. Zawiniło zatem zwyczajne niedbalstwo, które, poza ofiarami, kosztowało Tramwaje Warszawskie skład, który nadawał się już tylko do skasowania (vide fotografia, którą załączamy za stroną www.nlog.org, pokazująca wagon oczekujący na kasację już w Zajezdni Wola).
Jakby tego było mało, około dwóch godzin później na stacji kolejowej Warszawa Włochy doszło do kolejnej katastrofy związanej z transportem zbiorowym. Tym razem na stojący na stacji opóźniony skład podmiejski relacji Siedlce-Sochaczew najechał w wyniku zlekceważenia sygnalizacji na semaforze wjazdowym inny pociąg relacji Warszawa-Grodzisk Mazowiecki. Tym razem również nie obyło się bez 8 ofiar śmiertelnych oraz kilkudziesięciu rannych.