Kartka z kalendarza – 23 lipca
Poniński się nazywam, Adam mi z imienia,
Szubienicę mam łożem i głazem wspomnienia.
Tą anonimową fraszką z epoki wspominamy 23 lipca 1798 r., kiedy to zmarł książę Adam Poniński herbu Łodzia, który przeszedł do polskiej historii jako archetyp zdrajcy ojczyzny. Powodów ku temu było wiele.
Poniński rozpoczął karierę od posłowania w latach 60. XVIII na sejmy. Dość szybko dał się poznać jako osoba o wielkich ambicjach oraz braku jakichkolwiek skrupułów. Szambelan dworu pruskiego Ernest von Lehndorff napisał o Adamie Ponińskim w swoich pamiętnikach „Jest toto jedyna osobistość w Warszawie, którą się brzydzę”. Za swoje usługi Poniński zaczął pobierać stałą pensję od dworu rosyjskiego oraz pruskiego. Do tego dochodziły specjalne gratyfikacje, za specjalne zadania. Poniński był jednym z przywódców konfederacji radomskiej zawiązanej z inicjatywy ambasadora Repnina.
Został również marszałkiem sejmu rozbiorowego, a jego podpis widnieje pod dokumentem cesji ziem Rzeczypospolitej na rzecz zaborców. Na obrazie Matejki „Rejtan – upadek Polski”, który możemy podziwiać na Zamku Królewskim, Poniński został namalowany w samym środku dramatycznej sceny próby powstrzymania przez Tadeusza Rejtana zatwierdzenia rozbioru. Poniński ubrany w czerwono-złoty frak, zirytowany działaniem Rejtana wskazuje na uchylone drzwi sali sejmowej. Matejko namalował na jego twarzy irytację, ale również determinację. Warto zwrócić uwagę na malutki detal, u stóp Ponińskiego widać wirującą monetę, którą należy tłumaczyć jako symbol zdrady i sprzedania Ojczyzny.
Ciężko zarobione pieniądze Poniński zwykł wydawać w Pałacu Radziwiłłowskim, gdzie prowadził przybytek podobny do obecnych kasyn. Interes ten jednak kosztował księcia więcej, niż przynosił zysku. Zadłużenia nie udało się podreperować stanowiskiem podskarbiego wielkiego koronnego oraz pobieraniem opłaty przewozowej za most łyżwowy w Warszawie (od ul. Bednarskiej do ul. Kłopotowskiego). Dłużnicy ścigali księcia nie tylko w Polsce, ale i za granicą, przez co w 1778 r. trafił do więzienia w Berlinie. Ostatecznie w 1785 r. Trybunał Koronny w Lublinie – najwyższy sąd Rzeczypospolitej przystąpił do licytacji jego majątku celem spłaty dłużników.
W dobie Sejmu Wielkiego o księciu aferzyście i zdrajcy przypomnieli sobie posłowie. Poniński został postawiony przed Sądem Sejmowym i, pomimo dwukrotnej ucieczki, doszło do procesu. Delator (oskarżyciel) Wojciech Turski zarzucał Ponińskiemu to, iż ważył się „udać do postronnych i usług sąsiednim mocarstwo, przeciw własnej ojczyźnie zapewniwszy za to zaś nagrody pieniężne otrzymawszy, zmuszał innych posłów do podpisania aktu rozbiorowego, a ponadto brał niegodziwe pensje”. W wyroku z 1 września 1790 r. Sąd Sejmowy uznał Adama Ponińskiego winnym i obwoływał go zbrodniarzem stanu i nieprzyjacielem ojczyzny. Jak pisze ks. Kitowicz: „Kiedy czytano dekret Ponińskiemu najprzód wspomniano go jaśnie oświecony książęciem, potem jaśnie wielmożnym, potem tylko urodzonym, podług stopniów, z których go zrzucano, a na ostatku, gdy odsądzono od szlachectwa i od imienia Ponińskich, nie mianowano go, tylko człowiekiem Adamem.” Pozbawiony wszelkich godności Adam zachował jednak głowę.
W trakcie Targowicy wyrok Sądu Sejmowego został jednak uchylony, a Adam stał się ponowienie księciem Adamem Ponińskim. Zmarł w Warszawie borykając się do końca z długami, nie pełniąc już żadnych funkcji.
Ilustracja: wikimedia.org