Kartka z kalendarza – 6 marca
W nocy z 5 na 6 marca 2003 r., już po północy, doszło w podwarszawskiej miejscowości Magdalenka do jednej z najgłośniejszych akcji polskiej policji w III RP. Celem organów ścigania było aresztowanie dwóch groźnych przestępców, szefów gangu „Mutantów” działającego w Piastowie: Roberta Cieślaka ps. Cieluś oraz Białorusina Igora Pikusa vel Aleksandra Wołodina.
Akcja zatrzymania zamieniła się w regularną bitwę, której nie powstydziłby się żaden film akcji. Przestępcy zgromadzili w willi prawdziwy arsenał, który umożliwił im skuteczną obronę przed przeważającymi siłami policji. Jak się później okazało, kryminaliści bronili się za pomocą dwudziestu dziewięciu jednostek broni. Do tego należy dodać umieszczone w ogrodzie pułapki z ładunkami wybuchowymi. Zarówno Cieluś, jak i Pikus zapowiadali w półświatku przestępczym, że żywcem nie zostaną wzięci. Jak powiedzieli, tak też zrobili. Obydwaj zginęli, choć nie od ran postrzałowych, gdyż takich nie otrzymali, lecz od zatrucia dwutlenkiem węgla z pożaru domu, z którego się bronili (dom w Magdalence po akcji i pożarze na zdjęciu).
Po stronie policji zginęło dwóch funkcjonariuszy, zaś aż szesnastu odniosło rany. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. Pojawiło się mnóstwo teorii mniej lub bardziej spiskowych. Śledztwa dziennikarzy ujawniły olbrzymie zaniedbania przy planowaniu, przygotowaniu i koordynowaniu akcji oraz problemy w przesyle informacji pomiędzy różnymi jednostkami organizacyjnymi policji. Sprawa strzelaniny znalazła swój finał w sądzie, lecz nikt, jak dotąd nie został skazany prawomocnym wyrokiem za zaniedbania.
Ilustracja: polskatimes.pl