opis

skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

Kartka z kalendarza – 12 marca

Kartka z kalendarza – 12 marca

12 marca 1890 roku zmarł Herman Jung, piwowar, jeden z najznaczniejszych przemysłowców dziewiętnastowiecznej Warszawy.

Jung urodził się w 1818 roku w Szymanowicach koło Środy Śląskiej. Do Warszawy przybył jako czeladnik piwowarski w wieku 22 lat. Po okresie pracy w rożnych warszawskich browarach kupił niewielki browar Brzezińskiego przy Chłodnej. Imperium wkrótce zaczęło się rozrastać. Jung kupił browar Kazimirusa przy Grzybowskiej, Naimskiego przy pl. św. Aleksandra (dziś – Trzech Krzyży), browar przy Ogrodowej. Sekretem jego sukcesu było zwiększanie wydajności produkcji. Prawdopodobnie jako pierwszy browarnik w Warszawie zainstalował maszynę parową. On też był pionierem zastosowania do produkcji piwa koncentratu słodowego. Jak to jednak bywa, za ilością nie szła jakość, co odcisnęło się w warszawskiej gwarze powiedzeniem „woda Junga z wodociunga” na określenie podejrzanie wyglądającej cieczy.

W swym największym rozkwicie koncern Junga był jednym z największych producentów piwa w Królestwie. Spółka posiadała składy nawet w dalekich Kijowie i Odessie oraz flotę wagonów-chłodni. Mimo to firma nie przetrwała śmierci założyciela. Zakład przy pl. Aleksandra przejął syn Seweryn, przy Grzybowskiej – druga żona Selma, zwalczana zresztą zaciekle przez swoich pasierbów za używanie marki „Hermanowa Jung”. Pozostałe browary zmieniły właścicieli. Ostateczny koniec firmie przyniósł rok 1919 i wchłonięcie spółki przez Zjednoczone browary Warszawskie.

Prócz pamięci, po Jungu zostały dwa cenne obiekty. Jeden to pozostałość zakładu produkcyjnego browaru przy Grzybowskiej, którego mur od Walicowa stanowił przez pewien czas granicę getta, a dziś wkomponowany w biurowiec Aurum. Drugi to rodzinna kaplica na cmentarzu ewangelicko-augsburskim, dzieło Edwarda Lilpopa i Józefa Piusa Dziekońskiego, jeden z największych obiektów tego rodzaju w Warszawie.

By nie kończyć w zupełnie minorowym nastroju wspomnimy jeszcze, że pogrzeb pana Hermana ściągnął na cmentarz olbrzymie rzesze warszawiaków. Można jednak podejrzewać, że przywiódł ich nie tyle szacunek dla zmarłego, co fakt, że dla żałobników przewidziano kilkaset beczek – darmowego! – piwa. Był to zatem zapewne jeden z najweselszych warszawskich pogrzebów końca dziewiętnastego wieku.

Etykieta Jungowego piwa za stroną zsir.ia.polsl.pl/hosil

Leave a Reply:

You don't have permission to register