Kartka z kalendarza – 18 grudnia
18 grudnia 1830 roku, trzy tygodnie po rewolcie podchorążych w Warszawie, na Zamku Królewskim zebrał się Sejm Królestwa Polskiego.
Zebrał się, bo coś trzeba było zrobić; lud Warszawy (a przynajmniej jego niższe warstwy) został zbuntowany przez podoficerów, i mimo że rozbrojony niemal natychmiast, to nadal niebezpieczny, namiestnik królewski wyjechał z miasta i nie bardzo było wiadomo co dalej. A że zgodnie z konstytucją z 1815 mieliśmy sejm, no to postanowiono go zwołać i zobaczyć jak się sprawy mają wśród elit.
A elity za bardzo bić się nie chciały. Ogłoszony 5 grudnia dyktatorem powstania Chłopicki z mety zaczął sondować czy może by się nie dogadać z carem (i królem). Podobnie głowa rządu tymczasowego, książę Czartoryski. A książę Drucki Lubecki od razu na początku grudnia wyjechał do cara do Petersburga, żeby go ułagodzić.
W rządzie, a później na sejmie, byli jednak również zwolennicy konfrontacji (Towarzystwo Patriotyczne) i to oni doprowadzili do zebrania się sejmu, który 18 grudnia wszakże nie zrobił nic, poza wybraniem spośród siebie marszałka. Następnie 20 grudnia ogłosił bunt powstaniem narodowym i czekał co też Drucki-Lubecki ugra u cara. Kiedy okazało się, że nie ugrał nic, to sejm zebrał się kolejny raz i pod koniec stycznia, po długich przygotowaniach (bo dziwnym trafem nie mogło się zebrać kworum) uchwalił detronizację króla Polski, Mikołaja I.
Słówko komentarza: w naszej historiografii zwykle początek powstania się wstydliwie pomija, pisząc o buncie podchorążych i potem od razu o bitwie pod Stoczkiem. A wtedy właśnie działy się rzeczy najciekawsze. Mimo bowiem panującego od jakiegoś czasu zamordyzmu politycznego (choć należy pamiętać, że wszystkie te spiski filomackie itp. były w myśl KONSTYTUCJI nielegalne, jeśli w ogóle działy się w Królestwie, bo Wilno to nie było Królestwo), Kongresówka właśnie wtedy zaczynała gospodarczo i społecznie stawać na nogi po epoce napoleońskiej. Elity Królestwa to były również dawne elity Księstwa Warszawskiego i nie miały one, co zrozumiałe, ochoty na kolejną zadymę i utratę tego, co na Kongresie Wiedeńskim udało się zyskać i jako tako egzekwować. Dlatego też można je w sumie zrozumieć.
Na zdjęciu Sejm Królestwa Polskiego w akcji odwoływania cara ze stanowiska króla, obraz F. de Villaina z 1831 roku, za stroną Muzeum Historii Polski (www.muzhp.pl)