Kartka z kalendarza – 2 kwietnia
2 kwietnia 1640 roku zmarł w Warszawie Maciej Kazimierz Sarbiewski, jezuita, jeden z najwybitniejszych europejskich poetów nowożytnych, zwany Polskim Horacym.
Urodził się w 1595 r. w Sarbiewie pod Płońskiem, w możnej, wkrótce senatorskiej, rodzinie. Studiował w Pułtusku i Wilnie. W roku 1612 wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Kilka lat spędził też na studiach w Rzymie, gdzie przebywał na dworze Urbana VIII. Ten, zachwycony jego twórczością, nadał mu laur poetycki.
Sarbiewski tworzył wyłącznie po łacinie (zachowało się jedno kazanie, spisane po polsku). Pisywał tak lirykę, jak i traktaty poetyckie, które wywarły znaczy wpływ na literaturę baroku. Odwoływał się do estetyki antycznej, w którą jednak wlewał chrześcijańskie sensy. Był bardzo szeroko czytany i drukowany w imponujących nakładach. Do jego „Lyricorum libri IV” ilustracje wykonał sam Piotr Paweł Rubens.
Po powrocie do Rzeczypospolitej objął katedrę retoryki Akademii Wileńskiej. Wykładał też w kolegiach zakonnych. W końcu w 1635 został nadwornym kaznodzieją Władysława IV, co zmusiło go do przenosin do Warszawy. Nie polubił chyba jednak naszego miasta – lub też dworskiego życia – gdyż po kilku latach zaczął prosić króla o zwolnienie z tego zaszczytu. Król zgodził się; jezuita miał jeszcze wygłosić ostatnie kazanie w kolegiacie świętojańskiej, przez wzgląd na jakiegoś znacznego królewskiego gościa. Sarbiewski wygłosił z przejęciem porywającą mowę, jednak po zejściu z ambony źle się poczuł i po trzech dniach zmarł.
Poetę pochowano w podziemiach kościoła Jezuitów. Opiekujący się świątynią w początkach XIX wieku pijarzy przenieśli trumnę, na której był ślad napisu „Po…Laur…S…” do swojego kościoła na Długiej, a gdy ten utracili, na cmentarz Powązkowski. Tam to, za kościołem św. Karola Boromeusza, pochowano szczątki jezuitów i pijarów, przeniesione z obu świątyń. Mogiły w żaden sposób nie oznaczono, mało kto wiedział więc, że spoczywa tam jeden z najwybitniejszych polskich poetów. Pierwsza tablica, wspominająca m.in. St Konarskiego również nie uwzględniała Sarbiewskiego. Dopiero kolejne epitafium, umieszczone w 2011 r., oddaje hołd tej zapomnianej chyba nieco postaci.
Ilustracja: wikimedia.org, popiersie Sarbiewskiego na Zamku Królewskim