skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

maj 2022

"Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki Otaczał blaskiem potęgi i chwały I tarczą swojej zasłaniał opieki Od nieszczęść, które przywalić ją miały. Przed Twe ołtarze zanosim błaganie Naszego Króla zachowaj nam Panie!" 24 maja 1829 roku pieśń ta zabrzmiała na ulicach Warszawy w sposób szczególny. Oto bowiem do stolicy małego, acz liberalnego jak na ówczesną Europę Królestwa Polskiego przybył jego władca, Mikołaj Pawłowicz Romanow, aby dopełnić obrzędu koronacji na Króla Polski. Przyznać trzeba, że władca ów zwlekał z formalnym objęciem władzy 4 lata – tytuł królewski odziedziczył bowiem po zmarłym w 1825 r. bracie, Aleksandrze. Ponoć tak naprawdę chodziło o uzyskanie przychylności Polaków w obliczu zapowiadającej się wojny z Turcją. Niezależnie jednak od intencji (i realnego postępowania, wyrażającego się choćby w zachowywaniu gwarantowanych przez siebie praw) koronacja była dla ludu Warszawy wydarzeniem niezwykle atrakcyjnym, dla polskich wyższych sfer okazją do zabłyśnięcia w towarzystwie, a niektórzy patrioci liczyli, że jej efektem będą reformy lub przynajmniej ściślejsze zachowanie niektórych dawnych przywilejów. Oddajmy jednak głos ówczesnym, którzy dokładnie opisują uroczystość. Rozpocznijmy od momentu, w którym para królewska wraz z orszakiem udała się do katedry. Zwróćmy jednak uwagę, że sama ceremonia, pomimo akcentów religijnych ma wyraźnie świecki charakter. Wszak katolicki biskup nie może udzielać sakramentalium, jakim jest koronacja, osobie, która wedle nauk jego kościoła jest heretykiem i schizmatykiem. Tymczasem w warszawskiej katedrze

You don't have permission to register