skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

maj 2020

4 maja Kościół rzymskokatolicki wspomina św. Floriana z Lorch, męczennika. Według na poły legendarnych przekazów, Florian był rzymskim oficerem, służącym na terenie dzisiejszej Austrii. Jako chrześcijanin padł ofiarą prześladowań za cesarza Dioklecjana. Miał zostać skazany na śmierć na stosie, kiedy jednak rzucił oprawcom, że "po płomieniach wejdzie do nieba", utopiono go w rzece Anizie. Ludowa pobożność, ze względu na charakter śmierci, uczyniła go patronem zajęć i zjawisk związanych z ogniem. Patronuje więc hutnikom, kominiarzom, piwowarom, bednarzom, węglarzom i garncarzom, a także, z czym kojarzony jest najlepiej, strażakom. Ze względu na pochodzenie zaś jego kult jest szczególnie rozpowszechniony w Austrii i południowych Niemczech. Jeszcze w XX wieku w chłopskich rodzinach tego rejonu starano się, by przynajmniej jeden syn w rodzinie nosił imię Florian, co miało chronić gospodarstwo przed pożarem i innymi klęskami. Stamtąd też pochodzi modlitwa "O heiliger Sankt Florian, verschon' mein Haus, zünd' and're an" (święty Florianie, oszczędź mój dom, spal komuś innemu), co dało też niemiecką nazwę zjawisku "Not In My Backyard": "Sankt-Florians-Prinzip". W Polsce kult św. Floriana należy do najdawniejszych. Po najeździe Brzetysława i rabunku relikwii św. Wojciecha, Gaudentego i Pięciu Braci Męczenników królestwo pozostało bez patrona i pogrążyło się w chaosie. Ponad sto lat później książę Kazimierz Sprawiedliwy poprosił papieża Lucjusza III o nadanie nowego patrona. I tak do nowej stolicy zjechały relikwie św. Floriana, które spoczęły na Wawelu oraz w nowowybudowanym kościele na Kleparzu. Z Krakowa kult zaczął promieniować na całą Polskę. Popularność zdobywał zwłaszcza w miastach, których mieszkańcy mieli wszelkie powody, by obawiać się klęsk żywiołowych. W 1436 Zbigniew

You don't have permission to register