Kartka z kalendarza – 28 kwietnia
28 kwietnia 1967 roku nazwę w Warszawie zmieniła jedna z peryferyjnych wówczas ulic Mokotowa. Ulicę Wołoską przemianowano wówczas na Władimira Komarowa. Miało to miejsce cztery dni po śmierci nowego patrona, śmierci, dodajmy, dramatycznej. Komarow był kosmonautą, dowódcą załogi pierwszego zespołowego lotu w kosmos w 1964 roku, w kregach awiacji powiedzielibyśmy dziś, celebrytą. Jako taki został wyznaczony do dowodzenia nowym statkiem Sojuz-1, który miał się na orbicie połączyć ze statkiem Sojuz-2, co było częścią planu kończącego się lądowaniem Rosjan na Księżycu przed Amerykanami. Niestety w czasie lotu wszystko szło nie tak jak powinno. Statek konstruowany pod presją czasu nie został dobrze przygotowany, loty bezzalogowe wykryly wiele usterek, niektórych nie udało się naprawić, wolny od usterek nie był również drugi pojazd i w efekcie z połączenia nic nie wyszło (Sojuzowi 2 nie otworzyła się jedna ze śluz). Pilotowany przez Komarowa statek rozpoczął zatem, po 25 godzinach w kosmosie, odwrót. Z ziemi nad procesem tym czuwał sam Gagarin, dający koledze wskazówki. Niestety, po wejściu w atmosferę przestał działać mechanizm hamujący - spadochron główny się nie otworzył, blokując przy tym otwarcie spadochronu zapasowego, któremu do tego splątały się linki. W efekcie kapsuła lądownicza była poddana ogromnym przeciążeniom i spadała z prędkością 50m/s, co przy zderzeniu z ziemią spowodowało jej unicestwienie i pożar, w wyniku którego kosmonauta zginął. Według niepotwierdzonych do końca informacji rozmowy Komarowa z bazą w Bajkonurze przechwycily nadajniki NATO i kosmonauta miał jakoby przed samą katastrofą rugać dowództwo i władze ZSRR. Komarow pochowany został pod murem Kremla, a ulice nadawano mu zaraz po śmierci. W Warszawie