opis

skpt.warszawa@gmail.com

Kartka z Kalendarza

Czerwiec 2020

Mimo że Polacy są niezłymi lekkoatletami, to raczej w konkurencjach technicznych i wytrzymałościowych, a nie w sprintach, będących domeną czarnoskórych biegaczy z USA, Karaibów czy Wielkiej Brytanii. 9 czerwca 1984 roku na stadionie Skry Warszawa miał miejsce nieco poniżej dziesięciosekundowy dowód na to, że nie zawsze tak musi być. Podczas biegu na 100 m, rozgrywanego w ramach Memoriału Janusza Kusocińskiego, srebrny medalista Igrzysk XXII Olimpady w Moskwie oraz złoty i brązowy medalista Mistrzostw Europy, 28-letni Marian Woronin osiągnął oficjalny czas 10,00 sekund, co dało mu nieoficjalny tytuł najszybszego białego człowieka na ziemi. Tytuł może nieoficjalny, a ten wynik dziś daje Woroninowi 707. miejsce na liście najlepszych wyników wszech czasów, ale jeśli chodzi o białych sprinterów, jest to ciągle drugi wynik (lepszy o 0,02 s był tylko Francuz Lemaitre w 2010 roku, uznajmy że wyniku Patricka Johnsona, będącego mieszanego irlandzko-aborygeńskiego pochodzenia nie będziemy liczyć). Ciekawostką jest fakt, że Woronin był również pierwszym białym, któremu udało się zejść poniżej 10 sekund. Jego wynik z dokładnością do 0,001 sekundy to 9,992, co zgodnie z zasadami IAAF zostało zaokrąglone w górę. No i mało brakowało, a wynik ten nie zostałby w ogóle uznany. Podczas biegu wiatr wiejący w plecy zawodników osiągnął średnią wartość 2 m/s, czyli górną granicę uznawania wyników za oficjalne. Na zdjęciu (za sprinterzy.org) Marian Woronin tuż po biegu, który wydarzył się 31 lat temu, zaś w komentarzu link do filmu przedstawiającego bieg. PS Czas Woronina do tej pory, a zatem już 35 lat, pozostaje rekordem Polski seniorów.

8 czerwca 1987 r. rozpoczęła się trzecia wizyta Jana Pawła II w Polsce. Tego dnia papież wylądował na Okęciu, spotkał się z władzami PRL, przedstawicielami kleru, a wieczorem otworzył Krajowy Kongres Eucharystyczny w kościele pw. Wszystkich Świętych.

Kiedy mówimy o zamachach terrorystycznych, mamy na myśli wielkie tragedie jakie wydarzyły się w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie czy Paryżu. Dla niektórych z zamachem będą się kojarzyły wydarzenia nieco odleglejsze w czasie np. zabójstwo następcy tronu austro-węgierskiego i jego żony. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że zamachy terrorystyczne miały również miejsce w Warszawie i to jeszcze w okresie II RP. Dziś wspomnimy jeden z najgłośniejszych. 8 czerwca 1927 r. na Dworcu Głównym w Warszawie zastrzelony został radziecki poseł Piotr Łazarewicz Wojkow. Czynu tego dokonał Borys Sofronowicz Korweda, młody, 20-letni dziennikarz antykomunistycznego pisma "Biełaruskie Słowa". Zabójca został natychmiast zatrzymany prze policję, zaś ranny poseł odwieziony do szpitala, gdzie zmarł. Jego ciało spoczęło pod murami Kremla, a zamach miał zarówno przyczyny, jak i konsekwencje o zasięgu międzynarodowym. W trakcie procesu ustalono, iż zamachowiec kierował się zemstą za zabójstwo cara Mikołaja II oraz całej jego najbliższej rodziny. Zbrodnia ta została popełniona w nocy z 16/17 lipca 1918 r. w Jekaterynburgu, a Piotr Wojkow czynnie w niej uczestniczył. Po zastrzeleniu carskiej rodziny przyszły poseł sowiecki w Polsce poćwiartował ciała monarchów oraz oblał je kwasem, aby uniemożliwić identyfikację zwłok. Proces odbył się w Warszawie w trybie ekspresowym, bo już 15 czerwca, czyli zaledwie tydzień po zamachu, Korweda został skazany na dożywotnie ciężkie roboty co później w wyniku reformy prawa karnego zostało zamienione na 15 lat więzienia. Pośpiech był o tyle uzasadniony, że ZSRR potraktował zabójstwo swojego posła jako wrogi akt, w wyniku którego zerwano rozmowy o podpisaniu polsko-sowieckiego paktu o nieagresji. Ostatecznie Korweda wyszedł na wolność w

Ślub z zasady powinien być początkiem nowej, szczęśliwej drogi. Ponieważ jest to jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu człowieka, na ceremonię zaprasza się nie tylko rodzinę, ale również znajomych. Nie inaczej było 5 czerwca 1943 r. na ślubie Mieczysława Uniejewskiego (zdjęcie za wikimedia.org) z Teofilą Suchanek. Kościół św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży był pełen gości. To, co sprawiło, iż wspominamy dziś to wydarzenie to finał tego ślubu, który dla jego uczestników był tragiczny. Pod koniec nabożeństwa, gdy młoda para odeszła już od ołtarza, do kościoła wtargnęli Niemcy aresztując wszystkich weselników z nowożeńcami na czele. Pan młody był bowiem członkiem oddziału „Osa–Kosa”, należącego do Organizacji Specjalnych Akcji Bojowych AK. Jednostka ta była wykorzystywana do przeprowadzania specjalnych operacji dywersyjnych. Ich dziełem była m.in. nieudana próba likwidacji Wyższego Dowódcy SS i Policji w GG, Friedricha Wilhelma Krügera, oraz zamachy bombowe w Berlinie i Wrocławiu. Panna młoda z kolej była siostrą żołnierza z oddziału. Wbrew wszelkim zasadom konspiracji w kościele znajdowało się 24 żołnierzy „Osy – Kosy”, czyli większość oddziału. Więźniów przewieziono na Pawiak celem przesłuchania. Zaszły tam również wypadki, które do dnia dzisiejszego nie zostały w pełni wyjaśnione. Jeden z aresztowanych żołnierzy „Kosy”, Andrzej Komierowski ps. „Andrzej” w grypsie wysłanym z Pawiaka informował, że identyfikacja aresztantów odbywała się w jednym z bocznych pokoi, a konfident pozostawał ukryty za drzwiami z matowego szkła. „Andrzej” nie miał przy tym wątpliwości, iż zdrajca dobrze znał członków oddziału. Ostatecznie, po kilkugodzinnej selekcji, zatrzymano w więzieniu 56 weselników, a pozostałych 33 zwolniono. Kim był ów kapuś? Władze AK podjęły od razu

Nowa Słupia jest miastem leżącym u podnóża Łysogór. Prawa miejskie uzyskała za czasów Kazimierza Wielkiego i, jak większość małych miasteczek, utraciła w XIX w. Od 01 stycznia 2019 r. Nowa Słupia powróciła do grona miast. — w: Nowa Słupia Nowa Słupia jest miastem leżącym u podnóża Łysogór. Prawa miejskie uzyskała za czasów Kazimierza Wielkiego i, jak większość małych miasteczek, utraciła w XIX w. Od 01 stycznia 2019 r. Nowa Słupia powróciła do grona miast. — w: Nowa SłupiaObecny, barokowy kościół św. Wawrzyńca został wybudowany po potopie szwedzkim. Ponieważ w XX w. stał się zbyt mały dla lokalnej społeczności, został powiększony o nawy boczne. — w: Nowa SłupiaNa fasadzie kościoła możemy zobaczyć rzeźbę św. Wawrzyńca. Jest on co do zasady przedstawiany z rusztem, na którym według tradycji miał ponieść męczeńską śmierć w Rzymie 10 sierpnia 258 r. — w: Nowa SłupiaPrzed kościołem można podziwiać przepiękną barokową kutą kratę. Pierwotnie znajdowała się ona w klasztorze benedyktynów na Łysej Górze, a do Nowej Słupi została przeniesiona po jego kasacie w XIX w. — w: Nowa SłupiaNa przełomie er tereny Nowej Słupi, jak i całych Gór Świętokrzyskich były centrum metalurgicznym barbarzyńskiej Europy. W mieście działa Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego im. Mieczysława Radwana, gdzie można zobaczyć in situ pole z żużlami po dawnych dymarkach. — w: Nowa SłupiaPomnik Pielgrzyma znajduje się na początku Drogi Królewskiej, która prowadzi na Łysą Górę. Według legendy ma przedstawiać rycerza, który za swoją butę i pychę został zaklęty w kamień i na kolanach wchodzi w pokutnej pielgrzymce na szczyt. — w: Nowa Słupia

3 czerwca 1922 r. urodził się Wiesław Michnikowski, aktor teatralny i filmowy, pochodzący z wielkopolskiej rodziny, grający w teatrach: Komedia, Polskim i Współczesnym oraz w wielu filmach i spektaklach teatru TV, głos Papy Smerfa.

Chyba wszyscy lubimy słuchać o rodakach warszawiakach, którym powiodło się w wielkim świecie? Dziś właśnie obchodzimy urodziny jednego z nich i choć jego nazwisko może być już zapomniane, to z jego wynalazku wszyscy korzystamy do dzisiaj. 3 czerwca 1892 roku urodził się w Warszawie Leon Gerstenzang, wynalazca

Łasyś zbytnie na cukierki, Jabłka, gruszki i węgierki: Śmierć jawna, niestrawna Połyka młodzika. Świat gomółka, tyś pigułka, Ale smaczna szczurom skórka: Gdy zwleką, opieką, Wywędzą łez nędzą. Któż nie zna tych wersów, nie tak dawno jeszcze przytaczanych na dowód wynaturzenia literatury schyłkowego baroku? 2 czerwca 1780 roku ich autor rozstał się ze światem doczesnym. Traf chciał, ze stało się to właśnie Warszawie, mieście, do którego zawitał po raz pierwszy i, jak się okazało, na krótko. Jak już rzekliśmy, księdza Józefa Bakę z naszym miastem wiążą głównie okoliczności śmierci. Jednak czytywany był i u nas, na dworze Stanisława Augusta. Nie z zachwytu jednak, a, jak mawia młodzież, dla beki. Dla miłośników klasycystycznej estetyki Bakowa galopada słów była istnym kuriozum. Józef Baka urodził się w 1707 na Białej Rusi, w rodzinie pochodzenia kniaziowskiego. Do jezuitów wstąpił w 1723 roku, święcenia otrzymał w 1735, a śluby zakonne złożył w 1740. Wykładał na Akademii Wileńskiej i prowadził liczne misje na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, które zresztą fundował z własnej (czy raczej ojcowskiej) kieszeni. Jego twórczość budzi rozbieżne uczucia i emocje. Niegdyś zgodnie wytykano im zły smak czy wręcz grafomanię, dziś jednak dostrzega się - doprowadzone do skrajności - walory literatury barokowej: koncept, operowanie kontrastami, zestawianie odmiennych poetyk, turpizm, a nawet sięganie po absurd i surrealizm. Baka inspiruje więc współczesnych poetów, takich jak Jarosław Marek Rymkiewicz, Miron Białoszewski, Jerzy Harasymowicz czy Ernest Bryll. Nie wiemy, co sprowadziło Bakę do Warszawy. "Gazeta Warszawska" doniosła tylko, że jego śmierć była "pobożna i przykładna", co nie dziwi u duszpasterza i nauczyciela "ars moriendi". Został pochowany w podziemiach kościoła pojezuickiego (wszak było

1 czerwca 2005 zaczęło nadawać Akademickie Radio Kampus, związane z UW. Nadaje ze studia zlokalizowanego w dawnych Łazienkach Teodozji Majewskiej przy ulicy Bednarskiej, nadajnik stoi na dachu wieżowca Rondo 1. Słychać je w promieniu około 30 km od Warszawy.

W myśl ustaleń sejmu konwokacyjnego po wyborze Stanisława Augusta na króla Rzeczypospolitej, z dniem 1 czerwca 1765 roku weszła w życie ustawa powołująca komisje Boni Ordinis (Dobrego Porządku), mające w założeniu zreformować ustrój miast w naszym kraju. Pierwsza taka komisja została ustanowiona w Starej i Nowej Warszawie. Mimo że na efekty działań komisji trzeba było czekać długo, bo niekiedy aż do Sejmu Wielkiego, a i same komisje nie powstawały od razu (dla przykładu w miłującym porządek Poznaniu dopiero w 1780 r.) to ich działalność można - przynajmniej w teorii - zaliczyć do nowoczesnych i reformatorskich. Komisje miały się zająć regulowaniem stosunków w miastach - prawa własności (położyły podwaliny pod likwidację blokujących rozwój miast jurydyk) jak również miały za zadanie opracować przepisy dotyczące funkcjonowania takich aspektów miasta jak szpitale, policja miejska, organizacja służb publicznych (straż pożarna, brukowanie ulic itp). Z ciekawostek - KDP dla Warszawy była pierwszą, która zaczęła karać za żebractwo. Z drugiej strony założenie Komisji było na wskroś konserwatywne. Do prac mających poprawić działanie miast nie dopuszczono

You don't have permission to register